31 December, 2010

Próba sernikowa i noworoczne życzenia


No tak. Porwałam się jakby z motyką na słońce. Ale nie żałuję. To mój trzeci sernik, nie licząc tych na zimno. Z pieczonymi nie mam doświadczenia, pierwszy, kajmakowy, upiekłam dośc niedawno na podstawie przepisu Liski z White Plate. Wyszedł rewelacyjnie, pewnie za sprawą idealnie dobranych przez nią składników. Ale od jakiegoś czasu miałam ochotę na sernik kokosowy, z migdałowym smaczkiem (miłośnicy Rafaello wiedzą o czym mówię). Chciałam, żeby był podobny do tego kajmakowego, ale z wyraźną kokosową nutą. Troszkę pokombinowałam (nawet przekombinowałam, ale o tym cicho sza;)) trzymając się jednak pierwowzoru. Obok jajek, składnikiem "stężającym" miał byc jednak budyń, a nie mąka. Ale uparte i nieufne stworzenie, jaki jestem dodało jeszcze mąki. Niepotrzebnie, mój sernik był zbyt zwarty i utracił kremową konsystencję, o jaką mi chodziło. No trudno, człowiek uczy się na błędach. W smaku nie mam mu nic do zarzucenia, jest prze-pysz-ny! A na oryginalny kokosowy sernik czekam, byc może Liska taki zrobi, a ten z pewnością będzie idealny:) Póki co, dzielę się z Wami moim eksperymentem.


Kajmakowy sernik kokosowy
Składniki:

Spód:
  • 150 g kruchych ciastek kokosowych
  • 50 g wiórków kokosowych
  • 50 g masła
Masa:
  • 600 g sera zmielonego (użyłam sera Wieluń)
  • 3/4 puszki (300 g) kokosowej masy kajmakowej (Bakalland)
  • pół szklanki cukru pudru
  • 3 jaja
  • 40 g budyniu waniliowego (lub śmietankowego) lub 2 łyżi mąki ziemniaczanej
Polewa
  • 100 g kokosowej masy kajmakowej
  • 2 łyżki mleka
  • 50 g płatków migdałowych (uprażonych)
  • 50 g wiórków kokosowych
Spód tortownicy wykładamy papierem do pieczenie, boki smarujemy delikatnie masłem, ja dodatkowo wysypałam je mąką. Ciastka kruszymy lub miksujemy w malakserze. Mieszamy z wiórkami i masłem, powstałą masą wylepiamy spód tortownicy. Wkładamy ją do lodówki. W tym czasie przygotowujemy masę: Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. Ser miksujemy z cukrem na gładką masę, dodajemy kokosowy kajmak. Żółtka jaj oddzielamy od białek, dodajemy do masy, miksujemy wszystko bardzo dokładnie z budyniem. Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli, delikatnie, ale dokładnie łączymy z masą. Wylewamy ją na spód i pieczemy sernik przez 50 minut. Studzimy sernik w wyłączonym piekarniku z uchylonymi drzwiczkami (mi mimo wszystko lekko opadł). W garnuszku podgrzewamy pozostałą masę kajmakową z mlekiem i dokładnie mieszamy, aż będzie gładka i lekko płynna. Równomiernie smarujemy nią wystudzony sernik. Wiórki kokosowe mieszamy z płatkami migdałowymi i posypujemy wierzch ciasta. Wstawiamy do lodówki na minimum godzinę. Smacznego:)


Kochani, w Nowym Roku 2011
życzę Wam wszystkiego co dobre, mnóstwa cudnych chwil, widoków, zapachów i oczywiście smaków. Życzę Wam, abyście starali się myślec pozytywnie niezależnie od sytuacji, otaczali się tym co piękne i kolekcjonowali piękne wspomnienia. Abyście trafiali tylko na dobre książki, filmy i dania. Aby Wasza kawa zawsze smakowała tak, jak chcecie i aby chleb był zawsze dobry i nigdy go nie brakło. Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia w przyszłym roku;)

29 December, 2010

Bo nie ma już nic słodkiego...


Więc można zrobic placek. Prosty. Z jabłkami i orzechami. Takie placki to specjalnośc mojej babci. Piecze je w prodiżu i, nie wiedziec czemu wychodzą ciemniejsze, niż gdy piecze się je w piekarniku. Ten placek to smak mojego dzieciństwa, piekło się go bardzo często. Bo kiedy przyjdzie ochota na placek, taki jak ten robi się prosto. I wychodzi zawsze. Kojarzy mi się z jesienią, ale ze względu na orzechy utrzymuje się też w poświątecznym klimacie. Ale uprzedzam, do placka trzeba miec kompanów, bo nie można wcisnąc na raz więcej niż niewielki kawałek. Ciasto nie zawiera masła ani oleju, jest przez to zwarte i sycące, podobne do chleba.


Placek jabłkowy z orzechami
Składniki:
  • 6 jabłek
  • 1 szklanka łupanych orzechów włoskich
  • 3 jaja
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • łyżeczka sody
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (dla zdecydowanych przeciwników niekoniecznie:)
  • 1 szklanka cukru (najlepiej drobnego, używam jasnego muscovado)
  • do posypania brązowy cukier zmielony na puder z cynamonem (używam gotowej mieszanki w młynku)
Jabłka obrac, pokroic w kostkę, wrzucic do dużej miski. Orzechy zmielic, dodac do jabłek, zasypac cukrem, wymieszac i odstawic na godzinę w chłodne miejsce, najlepiej do lodówki. Piekarnik rozgrzac do 180 st. C. Wyciągnąc jabłka, powinny puścic sok, jeśli nie puściły zamieszac i odstawic jeszcze na kilkanaście minut. Następnie wbic jajka, dodac przesianą mąkę wymieszaną z sodą i proszkiem. Wszystko bardzo dokładnie wymieszac drewnianą łyżką. Gotowe ciasto przełożyc do formy, najlepiej tortownicy, wysmarowanej masłem i wysypanej mąką lub jeśli ktoś woli bułką tartą (ja używam mąki krupczatki). Piec ok 45-50 minut. (Patyczek wbity w ciasto będzie lekko wilgotny z uwagi na jabłka, piszę o tym, bo na początku sama dopiekałam placek co chwilę przez kolejne 5 minut, aż stał się suchy i niejadalny). Wystudzony placek posypujemy brązowym cukrem pudrem wymieszanym z cynamonem. Ciasto najlepsze jednak jest na drugi dzień, staje się bardziej wilgotne. Smacznego!


28 December, 2010

Kolejne szybkie curry dla leniuchów


Czyli dla mnie. Jestem leniuchem. Lubię gotowac, ale są dni, kiedy obieranie, krojenie, długie gotowanie to ostatnie czynności na jakie mam ochotę. Wolę siedziec pod kocem z miską gorącej potrawki i patrzec na choinkę, póki nie pospadały z niej wszystkie igły.Popatrzec bezmyślnie na puste programy dla kobiet, które nie wiedzą jak sprzątac, albo w co się ubrac. Tak po prostu pomarnowac trochę czasu. Szkoda mi go dziś na stanie w kuchni. Szybkie curry z rybą to coś dla mnie.


Ekspresowe curry z rybą
Składniki:
  • ok 250-300 g filetów z ryby bez ości i skóry (np. dorsza, użyłam mrożonych)
  • 400 ml mleka kokosowego w puszce
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • kawałek imbiru odpowiadający wielkością ząbkowi czosnku
  • 2 większe pomidory umyte i pokrojone w dużą kostkę (mogą byc z puszki, o tej porze to nawet lepiej)
  • 2 łyżki czerwonej pasty curry
  • łyżka sosu sojowego (lub rybnego)
  • łyżka oleju roślinnego
  • po pół łyżeczki nasion kuminu i czarnuszki
  • pęczek świeżej kolendry 
  • świeżo wyciśnięty sok z limonki (może byc cytrynowy) 

    • szklanka brązowego ryżu naturalnego (może byc też biały jeśli chcemy, by było naprawdę szybko)
    • 2 łyżeczki kurkumy
    • łyżeczka czerwonej pasty curry
    • płaska łyżeczka soli
    Zaczynamy od wstawienia ryżu: wsypujemy do garnka zalewamy ok 3 szklankami wody (biały ryż wymaga mniej wody, brązowy gotuje się dłużej), dodajemy kurkumę, curry i sól, mieszamy i wstawiamy do gotowania, potrwa to ok 30 minut, w tym czasie przygotujemy curry:

    Rybę kroimy na kawałki, nie za małe, żeby się nie rozpadła podczas duszenia. Cebulę, czosnek i imbir obieramy, cebulę kroimy w piórka, czosnek i imbir drobno siekamy lub ścieramy na tarce. Na dużej patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy kumin i czarnuszkę oraz imbir. Po chwili dodajemy pastę curry, mieszamy ją na patelni i dolewamy sos sojowy. W powstałym sosie przez 5 minut obsmażamy cebulę i czosnek. Zalewamy mlekiem kokosowym, chwilę dusimy po czym dodajemy pomidory i rybę, zostawiamy pod przykryciem na maksymalnie 5-6 minut. Gotowe curry podajemy z ryżem, posypujemy obficie kolendrą i skrapiamy sokiem z limonki.

    27 December, 2010

    Ale co z burakami...?


    No właśnie. Po wigilijnym barszczu zostało mi trochę buraków. Wczoraj była sałatka. A dziś...barszczyk. Ale inny, z jędrnymi warzywami. Zabielany. To mój ulubiony barszcz z czasów wegetariańskich. Mama mojego chłopaka dawała nam słoiki z gotową zupą, ja tylko ją zabielałam. Teraz robię ten barszcz sama. Nazywam go "aksamitnym", bo tak właśnie smakuje dzięki dodaniu masła i śmietanki. Osobiście buraków nigdy nie mam dośc. A jeśli lubicie je tak jak ja to gwarantuję, że polubicie też tę zupę. Chociażby za kolor:)


    Aksamitny barszcz, zabielany
    Składniki:
    • 2 średniej wielkości buraki (użyłam jednego dużego podłużnej odmiany)
    • 1 średniej wielkości marchew
    • 1 mała pietruszka
    • kawałek selera (niekoniecznie)
    • 2 niewielkie ziemniaki lub jeden większy
    • liśc laurowy oraz ziele angielskie (2 ziarenka)
    • 1/2 łyżeczki cukru
    • sól i świeżo mielony pieprz wedle uznania
    • 1-2 łyżki soku z cytryny
    • łyżka masła (płaska)
    • 5-6 łyżek śmietany 30%
    • świeży koperek, drobno posiekany
    Warzywa szorujemy, obieramy i kroimy na cienkie plastry (większe sztuki kroimy wcześniej na pół). Buraki umieszczamy w garnku z kawałkiem selera, zielem angielskim i laurowym listkiem, zalewamy chłodną wodą (ok 1,5 litra) i wstawiamy do gotowania. Od momentu zagotowania dodajemy sól, pieprz i cukier i gotujemy ok 10 minut, dodajemy marchew i pietruszkę, gotujemy ok 5 minut, po czym dodajemy ziemniaki (jeśli to odmiana jasna i twarda dodajemy je wcześniej, razem z marchewką i pietruszką, moje były miękkie i żółte, więc wystarczyła chwilka, by zmiękły). Gotujemy jeszcze ok. minut, sprawdzamy twardośc warzyw, powinny byc al dente, jeśli są za twarde gotujemy jeszcze chwilę. Zdejmujemy z ognia, chochelkę zupy odlewamy do miseczki. Do zupy w garnku dodajemy sok z cytryny oraz masło, mieszamy, aż się rozpuści. Do odlanej zupy dodajemy śmietankę, mieszamy i dolewamy do całości. Podajemy barszcz posypany świeżym koperkiem. Niektórzy lubią jeszcze jajko ugotowane na twardo, ale dzisiaj wybrałam wersję uboższą, bo po Świętach trzeba...zacisnąc pasa:) Smacznego!

    26 December, 2010

    w drugi dzień Świąt...babka


    Babkę, którą dzielę się z Wami dzisiaj, upiekłam przed Bożym Narodzeniem, żeby wprawic się w świąteczny nastrój. To prosty przepis z ostatniej "Kuchni". Smakuje świetnie, tego się z resztą można było spodziewac po połączeniu wanilii z kardamonem. Może warto zrobic ją po Świętach, by ich magia została w nas dłużej...? Ja w każdym razie będę do niej wracac, bo wpisana jest na listę moich ulubionych wypieków.


    Babka waniliowo-kardamonowa
    Składniki:
    • 3 szklanki mąki (moja ma poj.250 ml)
    • łyżeczka zmielonego kardamonu (płaska, kardamon ma bardzo mocny aromat, łatwo przesadzic i zdominuje smak ciasta)
    • łyżeczka proszku do pieczenia
    • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
    • 1/2 łyżeczki soli
    • 200 g miękkiego masła
    • 1,5 szklanki cukru (użyłam jednej szklanki)
    • 2 laski wanilii przekrojone wzdłuż
    • 4 duże jaja
    • 1 łyżka świeżo wyciśniętego soku z cytryny
    • 1 szklanka mleka (użyłam 3,2 %)
    Rozgrzewamy piekarnik do 170-180 st. C. Formę do babki porządnie smarujemy masłem i wysypujemy mąką (ja do tego używam zawsze krupczatki). Mąkę mieszamy proszkiem do pieczenia, sodą, solą i kardamonem. Mikserem ucieramy masło z cukrem, aż powstanie jasna i gładka masa. Dodajemy ziarenka z wanilii. Ucieramy, aż dokładnie połączy się z masą i następnie wbijamy po jednym jajku, ucierając każde ok 30 sekund. Wlewamy sok z cytryny, zmniejszamy obroty miksera do minimum, po czym dodajemy na przemian porcje mąki i mleka. Ucieramy, aż wszystkie składniki dokładnie się połączą. Napełniamy ciastem formę. Pieczemy ok 60 min. (patyczek wbity w ciasto powinien byc suchy), upieczone ciast studzimy w formie przez godzinę, następnie wyjmujemy z formy i studzimy jeszcze godzinę (ha, tego oczywiście nie przestrzegaliśmy, babka została pożarta w połowie jeszcze ciepła). Wystudzoną babkę posypujemy cukrem pudrem (polecam waniliowy:). Smacznego!

    25 December, 2010

    w pierwszy dzień Świąt...sernik


    W pierwszy dzień Świąt jest w końcu czas. By odpocząc. By zjeśc z rodziną śniadanie. By podumac. Popatrzec na sikorki za oknem. Nigdzie i z niczym się nie spieszyc. By spokojnie i bez presji zrobic obiad i nie martwic się o deser. Bo na deser został nam wczorajszy sernik. Pyszny sernik na piernikowym spodzie. Kolejny raz wg przepisu Liski z White Plate. Powoli dochodzę do wniosku, że jest sernikową fachmanką:) Na jej przepisach można polegac. Ten sernik to kwintesencja Świąt: spód z piernikową nutą i boska serowa masa pachnąca pomarańczami. A na wierzchu lekko kwaskowa jogurtowa polewa. Majstersztyk. I mimo, że nasze brzuchy były wczoraj pełne barszczu, pierogów i ryb, to sernikowi na deser nikt się nie oparł.


    Do sernika w podanych niżej proporcjach powinno się użyc tortownicy o średnicy max 20 cm, moja jak się okazało jest większa, więc boki były wyższe niż masa serowa. W smaku oczywiście nie było różnicy, zatem nic strasznego się nie stało, poza tym, że sernik wyszedł mi może mniej efektowny niż oryginał:)


    Świąteczny Sernik na podstawie przepisu Liski
    Składniki: 

    Spód:
    • 250 g ciasteczek typu digestive 
    • 100 g masła
    • 2 czubate łyżeczki przyprawy do piernika (ja użyłam znacznie więcej, ok 2 czubatych łyżek, mimo to aromat piernika nie zdominował ciasta)
    Masa serowa:
    • 500 g zmielonego twarogu (użyłam gotowego sera w wiaderku President)
    • 160 g cukru pudru
    • 4 jaja
    • 1 łyżka startej skórki pomarańczowej
    • 1/2 łyżeczki przyprawy do piernika
    • 1 czubata łyżka budyniu waniliowego (użyłam całej torebki, 40 g)
    • 1 cukier waniliowy (najlepiej z prawdziwą wanilią)
    Polewa:
    • 150 ml jogurtu naturalnego (użyłam greckiego, bo nie miałam innego:)
    • 1 łyżka startej skórki pomarańczowej
    • 1 łyżka cukru pudru
    • 1 łyżka świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego (z uwagi na gęstośc jogurtu dałam 2 łyżki)
    Tortownicę wykładamy folią aluminiową, boki smarujemy masłem. Ciasteczka miksujemy w malakserze, mieszamy z masłem i przyprawą do piernika, aż powstanie "ciasto", którym będziemy mogli wykleic spód i boki tortownicy. Wstawiamy ją do lodówki na pół godziny. Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C. Przygotowujemy masę: Ser ucieramy z cukrem pudrem na gładką masę, następnie dodajemy po jednym jajku (najlepiej każde miksowac z masą ok 30 sekund, by dokładnie się połączyły. Dodajemy skórkę pomarańczową, przyprawę do piernika, cukier waniliowy i budyń, dokładnie mieszamy. Wylewamy masę na schłodzony spód. Pieczemy 45-50 minut (ja piekłam 50, brzegi się nie rumieniły). Po upieczeniu zostawiamy sernik do wystygnięcia w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami. Przygotowujemy polewę (dokładnie wymieszac wszystkie składniki) i wylewamy ją na wystudzony sernik, dopiekamy jeszcze 15 minut. Studzimy i wkładamy na kilka godzin do lodówki. Staramy się nie umrzec z powodu boskiego zapachu:) Smacznego!


    Ach, no i Wesołych Świąt! (czego nie pożyczyłam Wam wczoraj, ale szybko się poprawiam;)

    23 December, 2010

    lepiej późno niż wcale.brownies


    Oj, nie wyszło mi w tym roku świąteczne blogowanie. Nic to. Postanowiłam wrzucic wszystkie te ciasta i wypieki w czasie Świąt. Może komuś przydadzą się na przyszły rok:) Ja na przykład zrobiłam brownies, które rok temu w "kuchni" polecał Jamie Oliver. Brownies wiecznie młode. I jak zawsze dobre. Wiśniowo-kasztanowe. Nie mam dużego doświadczenia w robieniu brownies, ale wyszły takie, jak powinny. Wilgotne, mięciutkie w środku i baaardzo czekoladowe. Schowane w zamkniętym pudełku zostaną zjedzone w pierwszy dzień Świąt. Chociaż nie wiem czy dotrwają, bo kuszą, oj kuszą:) Do roboty!


    Kasztanowo-wiśniowe brownies wg J. Olivera
    Składniki:
    • 200 g gorzkiej czekolady dobrej jakości (w przepisie jest 70%, ja użyłam 90%)
    • 75 g posiekanych prażonych kasztanów jadalnych
    • 75 g suszonych wiśni (przyznaję bez bicia, nie miałam suszonych, użyłam kandyzowanych:)
    • 175 g masła
    • 100 g przesianej mąki pszennej
    • 300 g cukru (ja użyłam jednej niepełnej szklanki)
    • łyżeczka proszku do pieczenia
    • 75 g przesianego kakao
    • 4 duże jaja
    • cukier puder do posypania
    Piekarnik rozgrzewamy do 180 st.C. Czekoladę kruszymy i rozpuszczamy razem z masłem (w dużej misce, umieszczonej w garnku z gotującą się wodą - dno miski nie może dotykac wody). Mieszamy, by dokładnie się połączyły, po czym dodajemy kasztany i wiśnie. Zdejmujemy z ognia i studzimy. W osobnej misce mieszamy mąkę z proszkiem do pieczenia, kakao i cukrem. Tę mieszankę dodajemy do czekoladowej masy i mieszamy. Następnie dodajemy rozbełtane jaja i mieszamy aby wszystkie składniki się połączymy. Ciasto wylewamy na blachę wyłożoną pergaminem. Pieczemy 15-20 minut (patyk wbity w ciasto nie powinien byc całkiem suchy). Po wyciągnięciu studzimy pół godziny i kroimy na małe kwadraty (wychodzi ok 50 szt). Podajemy posypane cukrem pudrem.


    Jamie proponuje jako dodatek creme fraiche ze startą skórką pomarańczy. Zamknięte szczelnie w pojemniku brownies można trzymac przez 3 dni.

    22 December, 2010

    Zima na całego i rozgrzewająca zupa


    Pech chciał, że problemy z komputerem pojawiły się przed Świętami. Za przeproszeniem, zawalona jestem zdjęciami i przepisami, więc pojawiac się będą hurtowo:) Miałam zacząc od przepisów typowo świątecznych, ale śnieżne zaspy, które utrudniają mi spacery z wózkiem zmuszają do czynienia kojących zup. Zupa z soczewicy jest jedną z moich ulubionych. Dośc szybka w wykonaniu i naprawdę smaczna. A przede wszystkim rozgrzewająca. W sam raz na mroźne popołudnia.

    Pikantna zupa z soczewicy
    Składniki:
    • szklanka zielonej soczewicy
    • pół szklanki fasolki mung (niekoniecznie, ja daję tylko wtedy, gdy akurat mam)
    • szklanka mrożonej zielonej fasolki szparagowej 
    • średniej wielkości marchew
    • mała pietruszka
    • kawałek selera korzeniowego
    • 2 ząbki czosnku
    • kawałek imbiru wielkości kciuka
    • po łyżeczce: kuminu (można zmielic, ale ja używam całych nasion), mielonych ziaren kolendry, białego pieprzu i chili w proszku
    • 1-2 łyżki oliwy
    • 2 l bulionu warzywnego 
    • do posypania świeża kolendra lub natka pietruszki
    Oliwę rozgrzac w garnku, wrzucic przyprawy i smażyc, aż poczujemy wyraźny aromat. Wrzucic soczewicę, zamieszac z przyprawami i szybko zalac bulionem. Zagotowac, gotowac ok 15 minut. W tym czasie umyc, obrac i drobno pokroic lub zetrzec na tarce o duzych oczkach marchew, seler i pietruszkę. Dodac do soczewicy razem z fasolką mung i szparagową. Gotowac kolejne 15 minut, na krótko przed końcem gotowania dodac obrane i drobno posiekane czosnek i imbir. Podawac gorącą, posypaną natką zupę. Smacznego:)



    17 December, 2010

    po "krótkiej" przerwie

    Miałam dziwny problem z google, ale na szczęście wszystko już naprawione. Od jutra startuję z przepisami, a trochę się tego nazbierało, będzie więc hurtowo, a wszystko po to by zdążyć jeszcze z pysznościami świątecznymi. No i w planach mała zmiana wyglądu bloga. Ale to wszystko dopiero od jutra. Zatem, mam nadzieję, do zobaczenia:)