25 March, 2011

ciasto do dzielenia. banany



 Nie mam doświadczenia w bananowych ciastach. Z resztą widać to po wpisach, do tej pory zrobiłam tylko jeden, z mleczną czekoladą. Było pyszne i nosiłam się z zamiarem powtórzenia tego ciasta. Chyba nie trzeba wyjaśniać dlaczego: na blogach aż roi się od ciast tego typu. Bo są świetne. Ciężkie, wilgotne i długo zachowują świeżość. Tym razem nie chciałam rozpuszczać czekolady, dodałam posiekaną białą czekoladę. Zrobiłam ciasto na podstawie tego przepisu, ale ponieważ nie lubię daktyli wymieniłam je właśnie na czekoladę. Równie słodką. Zmniejszyłam ilość cukru, a mimo to ciasto jest dość słodkie, wielbicieli bardziej wytrawnych wypieków raczej nie przekona:) Ale ja potrzebowałam słodyczy. Lepkiego ciasta z cieniutką karmelową skorupką na wierzchu. Ciasto jakoś szybko zniknęło za sprawą Lu, dziadka i sąsiadów. Nie szkodzi. Bo to jest ciasto do dzielenia. Tak od serca.


Ciasto bananowe z białą czekoladą

Składniki:
  • 85 g miękkiego masła
  • 100 g cukru
  • 100 g białej czekolady, posiekanej na małe kawałeczki
  • 155 g mąki pszennej
  • 30 g mąki kukurydzianej
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 średniej wielkości bardzo dojrzałe banany
  • 2 jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 1/2 łyżeczki soli
  • dodatkowo: banan + dwie łyżki cukru
Piekarnik rozgrzewamy do 170 st. C. Banany obieramy i rozgniatamy widelcem, mieszamy z jajkami, ekstraktem waniliowym i solą, odkładamy. Obie mąki przesiewamy, mieszamy z cynamonem i proszkiem do pieczenia. Masło ucieramy mikserem na wysokich obrotach, stopniowo dodajemy cukier i dokładnie ucieramy, zmniejszamy obroty i mieszamy z bananową pulpą. Drewnianą łyżką lub szpatułką wmieszamy suche składniki i czekoladę. Gotową masę przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. 

Banana kroimy wzdłuż na ćwiartki, układamy na cieście, przecięciem w dół i całość posypujemy cukrem. Pieczemy ciasto ok 60-70 minut (ja piekłam 70), można sprawdzić środek patyczkiem. Upieczone ciasto kroimy po wystudzeniu (tia...;)). Smacznego!



23 March, 2011

bawmy się, Sezamku


Pamiętam "Ulicę Sezamkową" za "moich" czasów. Teraz Lu zakochała się w futrzastych potworkach, które rozbawiają ją tak samo jak mnie kiedyś. Cieszy mnie, że na naszej planecie istniały takie osoby jak Jim Henson, "ojciec" Mupettów (i głos Kermita). Nie każdy lubi absurdalne dialogi niezbyt urodziwych postaci z jego produkcji. My kochamy. Lu codziennie czeka na wersję Ulicy jaką stworzono specjalnie dla takich maluchów: "Bawmy się, Sezamku".

No tak, ale co ma piernik do wiatraka, a raczej sezamek do zupy? Troszkę ma. Zwłaszcza jeśli jest to zupa pomidorowa o sezamowym smaku tahini. Zainspirowała mnie zupa Liski. Ale mocno ją zmieniłam. Wyostrzyłam. W zasadzie zmieniłam dość dużo. Dodałam składników, goryczkę tahini "uspokoiłam" słodyczą marchewki. Zaostrzyłam zupkę czosnkiem i chili. Polecam obie wersje, Liskowa jest subtelna i prosta, ale z mocnym akcentem sezamowym. Moja konkretniejsza, ostra, a tahini jest w tle. Jedno jest pewne, bez tahini byłyby to zwykłe pomidorówki;) Podkręcajmy więc. Bawmy się (Sezamku) ;)

A jeśli chodzi o tahini, drodzy Wrocławanie, bez problemu dostaniecie ją w Tureckim Bazarze, na Piłsudskiego, niedaleko Dworca Głównego. Reszta niech pyta w sklepach typu "Kuchnie Świata":) Ja już dawno zwariowałam na punkcie tej pasty (w zasadzie gęstego oleju sezamowego), robię z niej chałwę, hummus, dodaję do ciast i placuszków. Ale jak widać, ma jeszcze większy potencjał (zupy, pieczywo). Ciekawa jestem co Wy z nią robicie.


Pomidorowa z tahini
Składniki:
  • puszka pokrojonych pomidorów
  • mała cebula
  • 1 niewielka marchew
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 suszona chili
  • bulion (1-1,5 l)
  • ziołowy kremowy serek (typu Almette)
  • 2-3 łyżki tahini
  • 2 łyżki oliwy
  • pół łyżeczki cukru
  • sól i pieprz
  • ew. sezam do posypania
Cebulę i czosnek obieramy, drobno siekamy (z czosnku tylko 1 ząbek, drugi zostawiamy). Na rozgrzanej oliwie szklimy cebulę, po chwili dodajemy czosnek i po minucie pomidory i cukier. Marchew myjemy, obieramy i ścieramy na tarce. Dodajemy razem z bulionem do garnka, wszystko gotujemy pod przykryciem przez 10-15 minut. Po tym czasie dodajemy pokruszone chili, starty na drobnej tarce pozostały ząbek czosnku oraz tahini (ewentualnie doprawiamy solą i pieprzem). Mieszamy i przykrywamy garnek, zostawiając na kilka minut, ale już bez gotowania. Zupę podajemy z łyżką serka ziołowego i ewentualnie posypaną sezamem. Smacznego!*


* Liska robi tę zupę od razu z ryżem, ja jednak ze względu na Lu (która jest makaroniarą) podałam do niej nitki:)

20 March, 2011

ziemia. ziemniak. zapach ziemi


Pomyślicie: wiosna za rogiem, a ona ziemniaki...zamiast młodych warzyw, sałat, ziół i rzodkiewek. Zwykłe ziemniaki. Owszem. Lubię obierać ziemniaki, lubię kontrast chropowatej burej skórki z żółtym, gładkim środkiem. Zawsze zastanawiam się jaki jest w środku. Czy będzie aromatyczny, mączysty? Czy twardy, wodnisty? Strasznie się wściekam, gdy trafię na "brzydkie" ziemniaki i po obraniu niewiele mi z nich zostaje. Ale to ryzyko, jak z jajkiem na miękko. Albo będą idealne, albo się rozczarujemy i... wkurzymy:)


Dzisiaj obierałam ziemniaki z przyjemnością, były gładkie, o mocnym kolorze i ostrym zapachu ziemi. Lubię warzywa pachnące ziemią. Buraki, marchew, seler. I oczywiście kartofle. To nie są wyszukane warzywa. I najlepiej smakują w prostych daniach. Tradycyjnych, ciepłych, przywołujących wspomnienia babci krzątającej się po kuchni. Leniwa niedziela, więc będą leniwe. Może i banalnie i prosto, ale właśnie tak chcę dzisiaj jeść. Czerpać przyjemność z prostych rzeczy. Z zabawy z Lu. Z ziemniaczanych pieczątek. Z leniwych okraszonych masłem i tartą bułką. Z zasmażanej kapusty z kminkiem.


Leniwe (kluski zwane także pierogami;))
Składniki:
  • 500 g białego sera
  • 2 czubate szklanki ugotowanych ziemniaków (ok 4 naprawdę dużych sztuk)
  • szklanka mąki pszennej (+ do podsypywania)
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • żółtko (lub dwa, wg potrzeby)
  • ew. sól i pieprz (jeśli nie robimy na słodko)
Ser i ziemniaki przepuszczamy przez maszynkę (lub dokładnie miksujemy). Dodajemy żółtko i obie mąki (ilość mąki pszennej zależy od wilgotności ziemniaków i sera, może się okazać, że trzeba dosypać więcej, ale nie należy przesadzać, masa może być lekko klejąca - kluski będą delikatniejsze i bardziej miękkie)i wyrabiamy. Masę można doprawić solą i pieprzem. Z gotowej masy bierzemy po kawałku i na podsypanej mąką stolnicy formujemy wałek, lekko go spłaszczamy i ostrym nożem kroimy pod kątem kluski (jak kopytka). Kluski wrzucamy do gotującej się wody (osolonej i z dodatkiem kapki oleju) i od razu mieszamy, ale bardzo ostrożnie. Po niecałej minucie od wypłynięcia wyciągamy je łyżką cedzakową i podajemy:) Z czym lubimy - z podsmażoną na maśle bułką tartą, cebulką lub skwarkami albo świeżo siekaną zieleniną. Smacznego!

17 March, 2011

zielona zupa, brokuły, czosnek, feta.


 No bo wiosna. No bo jest akcja. A ja nie brałam do tej pory udziału w żadnej takiej akcji. Pora to zmienić. "Zielono mi" to akcja w sam raz dla mnie. Lubię na zielono. Pamiętam zielonego sylwestra, którego urządziła moja kochana Anuk. Wszystko co jedliśmy, piliśmy i w co się odziewaliśmy było zielone. Zielone drinki, zielony makijaż. Zielony ser (choć żółty;)), egzotyczne pomelo, karambola. Zioła i greckie gołąbki. Jeż z zielonych koreczków na zielonym grejpfrucie. Było nam bardzo zielono. Teraz też zapragnęłam zieleni. I pysznej zupy brokułowej. Doprawionej czosnkiem i słonym serem. Więc kto gra w zielone?


Zupa brokułowa z fetą
Składniki:
  • średniej wielkości brokuł 
  • środkowe łodyżki selera naciowego
  • mała cebula
  • 2 duże ząbki czosnku
  • średniej wielkości ziemniak
  • 2-3 łyżki śmietany 18%
  • pokruszony ser z solanki, typu feta
  • sól i pieprz
  • 2 łyżki oliwy
Brokuła i seler myjemy, brokuł dzielimy na różyczki, jeśli używamy łodyg, kroimy je w niewielką kostkę. Cebulę kroimy w piórka, seler w plasterki. Ziemniaka obieramy i kroimy w kostkę. W garnku rozgrzewamy oliwę, podsmażamy cebulę i seler, po chwili dodajemy ziemniaki i starty czosnek, solimy i pieprzymy po czym zalewamy 1,5 l wody (lub bulionu). Dorzucamy brokuł i gotujemy do miękkości. Zupę doprawiamy jeśli trzeba pieprzem (ostrożnie z solą, zupa powinna być dość łagodna by dobrze komponowała się ze słonym serem) i dodatkowo czosnkiem (ja nie dawałam już więcej, ale powinno się wyczuwać jego wyraźny aromat). Zupę miksujemy, zabielamy śmietaną i rozlewamy do miseczek. Wierzch posypujemy pokruszonym serem według upodobań. Smacznego!




14 March, 2011

wegetariańskie curry w oka mgnieniu


Nie mam ostatnio czasu. Nawet na to by zachwalać wspaniałą pogodę, ciepłe powietrze i trawniki upstrzone krokusami w drodze do sklepu. Jest bosko. Ale to pewnie każdy z Was zauważył:) W pośpiechu robię na obiad curry z warzywami. Kiedyś przepisy na curry i podobne przerażały mnie ze względu na ilość składników. Połowa z nich to jednak na ogół przyprawy. Gdy zacznie się ich używać okazuje się, że są pod ręką. Nie wyobrażam sobie dzisiaj mojej kuchni bez kuminu, kolendry czy imbiru. Zawsze mam w domu czosnek. I często puszkę ciecierzycy (uwaga Wrocławianie, w Almie dzisiaj widziałam promocję na cieciorkę: 1,99 za puszkę, więc daję cynk;)). Dziś wpadłam do kuchni tylko na chwilę, pstryknięciem palców zrobiłam curry by uciec z Lu z powrotem na dwór. Na ciepły wiatr i zapach nadciągającej wiosny nigdy nie szkoda mi czasu.

Curry z warzywami i ciecierzycą
Składniki:
  • 1 cukinia
  • 1 papryka
  • 1 cebula
  • 1 marchew
  • duży ząbek czosnku, drobno posiekany
  • kawałek imbiru (wielkości kciuka), drobno posiekany lub starty
  • po pół łyżeczki : kuminu, nasion kolendry, musztardowca, garam masali
  • kilka suszonych liści kafiru lub trawy cytrynowej(do kupienia np. w Marks&Spencer)
  • sok i skórka otarta z jednej limonki (może być cytryna)
  • 1-2 suszone chili
  • 100 ml dość słonego bulionu
  • puszka mleka kokosowego (400 ml)
  • puszka ciecierzycy
  • pęczek świeżej kolendry
  • świeżo mielony pieprz (użyłam różowego)
  • 2-3 łyżki ghee (lub oleju)
Warzywa myjemy, marchew i cebulę obieramy. Kroimy warzywa w sporą kostkę, cebulę w piórka. W garnku lub na dużej patelni rozgrzewamy ghee i podsmażamy na nim kumin, garam masalę, nasiona kolendry i musztardowca, pokruszone chili, liście kafiru , a po chwili czosnek i imbir. Dorzucamy warzywa, mieszamy dokładnie w przyprawach i podsmażamy ok 5 minut. Zalewamy bulionem, dusimy 10 minut, następnie dodajemy mleko kokosowe oraz 1/3 posiekanej kolendry. Gotujemy kolejne 10 minut, aż warzywa zmiękną i sos zgęstnieje (to zależy od mleka, jeśli uparcie nie gęstnieje, możemy go zagęścić łyżeczką mąki rozprowadzonej w 50 ml  zimnej wody). Go gotowego sosu dodajemy sok i skórkę z limonki oraz odsączoną cieciorkę i zostawiamy chwilę pod przykryciem, ale już bez gotowania.

Curry podajemy z ulubionym ryżem, obficie posypane kolendrą i trochę mniej obficie pieprzem:) Smacznego!


11 March, 2011

quinoa pudding


Ci, którzy śledzą bloga, wiedzą o antypatii Lu do mleka. Puddingi są alternatywą, więc zaczęłam je praktykować:) Ten, który dziś Wam pokazuję to prosty i dość klasyczny deser, zbliżony do ryżu na mleku, z tym że ryż zastąpiła nam quinoa. To niewiarygodne, ale mleko w którym gotuje się ta kaszka ma intensywnie orzechowy smak, niczym orzechowe lody. Lu była zachwycona, lubi kasze i lubi desery, a dodatek gorzkiej czekolady zagwarantował sukces. Sama oczywiście też zjadłam porcyjkę. Ktoś jeszcze ma ochotę?


Pudding z quinoa, z powidłami i czekoladą

Składniki:
  • 1/2 szklanki quinoa
  • 1 1/2 szklanki pełnego mleka
  • 2 łyżki cukru
  • kilka kropli olejku śmietankowego (opcja)
  • kilka łyżeczek powideł truskawkowych (lub innych, albo w sezonie świeże truskawki)
  • odrobina startej gorzkiej czekolady
Ziarna quinoa płuczemy na sitku pod chłodną, bieżącą wodą. Mleko podgrzewamy z cukrem i olejkiem, dorzucamy kaszę i gotujemy, aż zmięknie i napęcznieje (trwa to ok 30 min.). Należy często mieszać, by nie przywarła do dna garnka. Gęsty pudding lekko studzimy. Do miseczek lub szklanek nakładamy odrobinę (2 łyżeczki) powideł lub owoce, przykrywamy porcjami puddingu. Wierch posypujemy czekoladą. Smacznego!

09 March, 2011

sezamie, otwórz się. szarlotka


To okropne siedzieć w domu, gdy za oknem słońce świeci z całych sił. Ale dziś ani ja, ani Lu, nie nadawałyśmy się na spacery. Pola z gorączką (i zgaduj, ząbkowanie czy wczorajsze szczepienie?...), a ja z dziwnym bólem stawów (oby nie grypa). Skazane byłyśmy na domowe zabawy. Trochę spierałyśmy się w kwestii tańca (boli!), ale znalazłyśmy w końcu wspólny język. Zajęcia plastyczne. Pola rysowała, a ja lepiłam. Placek. Szarlotkę. O lekkim posmaku chałwy.Kruche ciasto, kruche jabłka, kruche chwile, gdy promienie słońca przysiadały na tańczącą Lu.


Sezamowa szarlotka
Składniki:
  • 1,5 szklanki mąki pszennej zwykłej
  • 1,5 szklanki mąki pszennej razowej
  • 1/2 szklanki cukru 
  • 200 g zimnego masła
  • 3 żółtka
  • kilka kropli esencji waniliowej
  • kilka łyżek tahini (w zależności od wilgotności ciasta)
  • 1 kg jabłek
  • 2 łyżki brązowego cukru
  • łyżka soku z cytryny
  • łyżeczka cynamonu
Mieszamy obie mąki z cukrem, dodajemy posiekane zimne masło i wyrabiamy okruchy. Żółtka rozrabiamy z tahini (3 łyżki na początek, więcej można dodać do ciasta). Szybko zagniatamy zwarte ciasto (jeśli się kruszy dodajemy więcej tahini - można użyć zamiast niej śmietany, ale pozbawimy wtedy ciasto chałwowego posmaku). Dzielimy na dwie kule, jedna powinna być trochę mniejsza od drugiej, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na godzinę.

Jabłka obieramy i usuwamy gniazda nasienne. Kroimy w plasterki i wrzucamy na patelnię. Skrapiamy je sokiem z cytryny, posypujemy cukrem i cynamonem i prażymy, aż lekko zmiękną. Zostawiamy do wystudzenia.

Piekarnik rozgrzewamy do 170 st. C. Dno okrągłej tortownicy wykładamy papierem do pieczenia, boki smarujemy masłem lub olejem. Większą kulę ciasta dzielimy na plastry grubości ok 1 cm (nie napiszę, że wałkujemy ciasto, próbowałam wałkować wiele schłodzonych ciast kruchych i nie da się tego zrobić, jeśli ktoś wie jak, to ja chętnie posłucham dobrej rady:)). Wylepiamy nim dno i boki tortownicy na wysokość ok 3 cm. Na ciasto wykładamy jabłka, a na wierzch ścieramy mniejszą kulę ciasta (na tarce jarzynowej, lubię ten sposób, dzięki temu wierzch ciasta jest równocześnie kruszonką). Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok 50 - 60 min. Kroimy gdy dobrze wystygnie, albo jemy ciepłą, np z lodami! Smacznego.

Można przygotować nieco więcej ciasta (łatwo zwiększyć proporcje) i zrobić dodatkowo kruche ciasteczka, wystarczy uformować krążki i obtoczyć je w sezamie, po czym upiec na blasze wyłożonej papierem (przez ok 15 minut). I chałwowe ciasteczka gotowe:)



08 March, 2011

nagroda za cierpliwość


Miło dostać fenkuł w małym osiedlowym warzywniaku. Czaruje mnie jego anyżowy aromat. Lubię warzywa, które nie wymagają szczególnego doprawiania, bo same w sobie są dość szczególne. Fenkuł jest jednym z nich. Nie żebym jakoś specjalnie podkreślała Dzień Kobiet, ale fenkułowi zdecydowanie przypisuję kobiecą naturę. Łączy w sobie subtelność z czymś zdecydowanym. Starannie dobiera sobie towarzystwo. Lubi grać pierwsze skrzypce. Wodzi za nos (i na pokuszenie ;)). Wymaga dopieszczenia i cierpliwości. Ale odwdzięcza się niesamowitym ciepłem smaku. Lubię to ciepło. Lubię, gdy dom pachnie anyżkiem gdy karmelizuję fenkuły. Do makaronu. Spróbujcie sami.

Makaron z karmelizowanym fenkułem
Składniki:
  • dorodny fenkuł
  • ostra papryczka (świeża lub suszona)
  • ząbek czosnku
  • kilka suszonych pomidorów
  • feta lub inny słony ser
  • łyżka masła
  • 2 łyżki oliwy
  • makaron papardelle
Fenkuł myjemy, odcinamy nać (odkładamy ją do posypania). Kroimy w cienkie paski (podobnie jak cebulę, w piórka). Na dużej patelni rozgrzewamy masło z oliwą, wsypujemy fenkuł i na małym ogniu dusimy dość długo, co jakiś czas mieszając, aż stanie się miękki i złoty (ok 40 min.) Można pod koniec dodać płaską łyżeczkę cukru, ale nie jest to konieczne, długie smażenie wydobędzie z warzywa naturalną słodycz. W tym czasie obieramy czosnek, z papryczki usuwamy pestki i drobno siekamy. Pomidory zalewamy wrzątkiem lub gotujemy chwilkę (jeśli są z oliwy oczywiście tego nie robimy :)). Kroimy w mniejsze kawałki. Makaron gotujemy al dente wg przepisu na opakowaniu. Do skarmelizowanego fenkułu dodajemy czosnek, papryczkę i pomidory. Podsmażamy jeszcze chwilę. Dodajemy odcedzony makaron i dokładnie mieszamy z warzywami. Podajemy posypane pokruszoną fetą i posiekaną nacią fenkułu. Smacznego:)



01 March, 2011

I jest. Ciasto na cieplejsze dni


Przedwiośnie. Powroty ze szkoły. Wszystkich korci, by ściągać czapki, szaliki. Zamienić puchowe kurtki na lżejsze płaszcze. Po szkole długo spacerujemy po Rynku, pełno tam takich jak my. Spragnionych ciepła, cieszących się każdym promieniem słońca, każdym podmuchem wiatru zwiastującym wiosnę. Spotkania. Gorąca czekolada. Wagary. Późny obiad. Radość z coraz jaśniejszych popołudni. Odliczanie do wakacji. Gdzieś jeszcze nawet leżą płaty upartego śniegu, ale nam to nie przeszkadza. Wyganiamy zimę. Wieczorami czytamy książki o podróżach. Jemy ciasto i uśmiechamy się częściej...

I jest. Marzec. Wyczekany. A razem z nim więcej słońca. Piękną mamy pogodę. Mniej czasu spędzam w kuchni, więcej na spacerach. Zaimprowizowałam ciasto. Nie odświętne. Nie pracochłonne. Ale w sam raz na powitanie... marca. Nie odważę się jeszcze witać wiosny, żeby nie zapeszać. Grunt, że uśmiechamy się częściej. 


Kakaowe ciasto z wiśniami

Składniki:
  • 3/4 szklanki mleka
  • 3 jajka
  • 5 łyżek golden syrup (lub płynnego miodu, syropu klonowego itp.)
  • 5 łyżek cukru
  • 150 g roztopionego masła (lub margaryny, ale wyjdzie też z olejem)
  • 200 g mąki szklanki mąki
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki dobrego kakao
  • szczypta soli
  • ok 300 g wiśni bez pestek (użyłam z syropu, mogą być z kompotu lub mrożone)
Oddzielamy żółtka od białek. Ucieramy żółtka z cukrem, syropem i mieszamy z mlekiem i tłuszczem. Dodajemy mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i kakao, mieszamy. Białka ubijamy ze szczyptą soli, dodajemy do ciasta, delikatnie ale dokładnie łączymy. Dodajemy odsączone wiśnie, mieszamy ciasto i wylewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia (użyłam keksówki, ale może być tortownica). Pieczemy ok 50 minut (można sprawdzić stan patyczkiem, może być klejący, ale nie powinien być oblepiony ciastem). Ciasto jest nawet lepsze na drugi dzień, zwłaszcza gdy trzyma się je zawinięte w folię. Smacznego!