Kiedy jest mi smutno, jem rosół. Kiedy jestem chora i zmęczona, jem rosół. Kiedy chcę zrobić coś co zawsze wychodzi dobre, robię rosół. Nie pamiętam żadnej rodzinnej imprezy bez rosołu. Każdy jest inny. Nawet gdy sama go robię, za każdym razem wychodzi inaczej. Zimą dodaję opaloną cebulę. Wiosną robię go z młodych warzyw i podaję z jajecznym makaronem. Jeśli lubicie rosół, tak jak ja, przyznacie, że jest coś pocieszającego w okach pływających na powierzchni, prawda? Są domy, w których nie ma niedziel bez rosołu. Tak jest u mojej mamy. Ja nie robię go tak często. Żeby się nie znudził...
Młode warzywa kupiłam ze względu na dzieci. Lekki rosołek z lubczykiem z własnego ogródka. Lubią go tak, jak ja. Wcinają, aż im się uszy trzęsą. Nie gardzą nawet natką. Wyjadają marchewkę. Jedzą szybko, by móc wrócić do zabawy na dworze. Pola nauczyła się mówić kółko. Chwalę maluchy, bo są dziś wyjątkowo grzeczne.
-Ciooociu...dziękuję z całego serca
Pytam, za co.
-Za ten dzień...
:)
Rosół z młodych warzyw z lubczykiem
Składniki:
- ćwiartka kurczaka (najlepiej ekologicznego) lub golonka indycza
- pęczek młodej włoszczyzny, bez kapusty
- 2 gałązki lubczyku
- 4 ziarenka ziela angielskiego
- sól (wg gustu)
- świeżo mielony pieprz (j.w.)
- makaron jajeczny
smakowicie!
ReplyDeletezdjęcia są tak sugestywne, że aż czuję ten zapach .. :)
Uwielbiam rosół. Są ludzie, którzy się odcinają od tej 'do bólu polskiej' zupy, a ja ją po prostu ubóstwiam :D I w dodatku jest bazą do tylu różnych zup...
ReplyDeleteI zgadzam się, jest jak kameleon - u każdego smakuje inaczej.
Tak rosół jest dobry na wszystko. Samo jego przygotowanie sprawia, że lepiej się robi na sercu :) http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
ReplyDeleteJestem jedną z tych osób, która nie lubi zup i to od dziecka, a rosołu wręcz nie znoszę... do czasu aż jestem chora. Wtedy jest ukochanym lekarstwem stawiającym na nogi:)
ReplyDeleteWygląda wspaniale! Moje dziecko byłoby zachwycone, jest absolutnie rosołożerna.
ReplyDeletePozdrawiam, aga
nie ma co gadać na temat rosołu. jest rewelacyjny i kropka :) a taki ze świeżych warzyw musi być podwójnie pyszny! :)
ReplyDeleteps. zdjęcie kici, mniam! pożeram wzrokiem :)
Ty to nawet rosol potrafisz sfotografowac tak, ze slinianki szybciej pracuja :) A w kocie sie zakochalam. Mam slabosc do rozowych noskow.
ReplyDeleteoj klasyka, nie ma jak rosołek ;-)
ReplyDeletenie ma to jak domowy pyszny rosolek, mniam:)
ReplyDeleteRosol to ulubiona zupa moich panow...robie go tak jak Ty :)
ReplyDeletetylko u nas gore biora lane kluski w nim...maz ze starszym synem zawsze "bija" sie o marchewki;)
Dobry rosół to świetna sprawa, a jeszcze jak jest z kurczaka zagrodowego...mmm :)
ReplyDeletekurcze skasowalo mi ten post:( nawet nie wiem kto mnie odwiedził poprzednio:) ubóstwiam rosół, jest lekarstwem na wszystko od przeziębienia po złamane serce;)
ReplyDeleteW dziecinstwie rosol byl dla mnie katorga ;) Teraz lubie, ale gotuje dosyc rzadko, w zasadzie tylko wtedy gdy zmagam sie z jakimis zimowymi wirusami ;)
ReplyDeleteKociak na ostatnim zdjeciu przeslodki! Moja tesciowa tez ma takiego wlasnie uroczego rudzielca :)
Pozdrawiam serdecznie!
rósół jest dobry na wszystko! cudny kocurek!
ReplyDeleteU mnie też rosół był niedzielnym rytuałem ;) Sama rzadko go robię, ale właśnie dlatego teraz doceniam najbardziej. Pyszne zdjęcia ;)
ReplyDeleteNie wiem jak to jest, ale ten niesmiertelny rosol nigdy mi sie nie znudzi. Taki powoli, z sercem gotowany, a z lubczykiem to juz w ogole! :) Az mam ochote ugotowc i sama zrobic makaron. Rosol piekny na Twoich zdjeciach, ale kociak i przebija wszystko. :)
ReplyDelete