27 August, 2010

coś więcej

Miałam otworzyć blog jakąś ciekawą sentencją o jedzeniu, ale chyba najprościej i najtrafniej będzie określić to własnymi słowami. Dla mnie gotowanie jest sposobem na relaks, na sprawienie przyjemności sobie i bliskim. Można, owszem, uklepać schabowego, okrasić gotowane ziemniaki i wystawić kiszoną kapuchę, i mąż z pewnością nie narzekałby. Ale to coś więcej. Gdzieś między gotowaniem a sytością jest to coś, ta niedookreślona przyjemność: zapach przypraw, skwierczenie na patelni, sparzony język od próbowania, miękkość ciasta pod palcami, łatwość z jaką skórka schodzi z pomidora po kąpieli w ukropie. I wreszcie ta największa: wspólny czas, rozmowa przy posiłku, uśmiechy i pytanie, które jak miód rozlewa się na sercu: "mogę jeszcze?".

No comments: