10 February, 2011

namiastki i substytuty


Wiosny. Oczywiście, że wiosny. Tak, wiem, to straszny banał, ale kto nie tęskni za wiosną? Zwłaszcza w takie dni, gdy oślepia nas słońcem i obiecuje...ale ja tam na jej obietnicach nie polegam. Staram się wykorzystać to co jest, by zrobiło się cieplej. Milej. By ożywić wspomnienia. A dla mnie w dzieciństwie ciepłe dni wiosny i lata łączyły się z zupą z młodej kapusty, którą robiła moja Mama. Za taką zupą właśnie zatęskniłam. Jest do zrobienia, pod warunkiem, że młodą kapustę zamienimy na przykład na włoską, a świeże pachnące pomidory na te zapuszkowane. Uwielbiam tę zupę, odważę się nawet stwierdzić, że jest to moja ulubiona zupa, bo nie rozgrzewa mnie tyle smakiem, co wspomnieniami jakie niesie. Słoneczne dni, pierwsze myśli o wakacjach, talerz zupy na kolanach, w pośpiechu zagryzaną kromką świeżego chleba. W pośpiechu, bo szkoda było pogody na siedzenie w domu.

Jeszcze trochę i będzie ciepło. Tę zupę będę gotować pewnie codziennie. A dziś proponuję Wam jej zimową wersję. Skusicie się?


Zupa z kapusty z pomidorami*
Składniki:
  • ćwierć średniej wielkości kapusty włoskiej (ok 300 g)
  • 1 ziemniak
  • 2 niewielkie marchewki
  • pół średniej wielkości selera (może być także naciowy, bardzo tu pasuje, ale nie miałam akurat)
  • pół niezbyt dużej cebuli
  • 3-4 ząbki czosnku
  • pół puszki pomidorów krojonych (200 g)
  • po gałązce tymianku i majeranku (+ ewentualnie suszony)
  • 3 ziarenka ziela ang.
  • 3 listki laurowe
  • pół łyżeczki nasion kminku (naszego, nie indyjskiego, ale można zastąpić jeśli ktoś nie lubi)
  • sól i pieprz, słodka i ostra papryka w proszku
  • 2 łyżki oliwy 
Cebulę obieramy i drobno siekamy. W garnku rozgrzewamy oliwę i podsmażamy cebulę, ale nie rumienimy jej, tylko szklimy. Porządnie solimy i pieprzymy, dorzucamy świeże zioła i zalewamy wodą (1,5 - 2 litry). Dodajemy liście laurowe i ziele angielskie, gotujemy na wolnym ogniu. Obieramy marchew, ziemniaka i seler, kroimy w kostkę i wrzucamy do wody. Kapustę szatkujemy  (można to zrobić na tarce, ja przyznam szczerze, że nie umiem tego robić, wolę nożem:)), dorzucamy do zupy. Wlewamy pół puszki pomidorów (nie chcemy pomidorowej, chodzi tylko o lekki kolorek i posmak, jakbyśmy wrzucili kawałki świeżego pomidora). Czosnek obieramy, kroimy na ćwiartki i dorzucamy do zupy razem z kminkiem, przykrywamy garnek i pozwalamy zupce się troszkę pogotować. Po ok 30-40 minutach doprawiamy paprykami i jeśli lubimy suszonym majerankiem. Podajemy zupę gorącą, ja lubię ją jeść z kromką chleba z masłem i solą. Smacznego!


* zupę można oczywiście zrobić też na mięsie, np kurczaku, lub, na włoską modłę, z boczkiem, który podsmażamy razem z cebulką.

12 comments:

Kubełek Smakowy said...

Porcja witamin w środku "zimy".

Anonymous said...

Rany boskie, kminek !!!
mam nadzieję, że mielony.
Bo jeśli w nasionkach, to nic nie rozumiem.

asieja said...

pyszne są te namiastki.
i talerz taki fotogeniczny!

wykrywacz smaku said...

Zdjęcie z tego postu jest 50-te na naszej stronie, gratulujemy! :) Podlinkowaliśmy je na też na naszym profilu na FB, na który zapraszamy :) http://www.facebook.com/pages/Wykrywacz-smaku/163112597063123

Amber said...

Ja też korzystam z każdego słonecznego błysku.Wiosna daje nam już znaki!
Bardzo chętnie bym Twoją zupę posmakowała.Pyszne zdjęcia!

Anonymous said...

Wspominałam już, że naprawdę przepadam za Twoimi zdjęciami? Naprawdę wspaniałe.

I ta zupa... cudowny substytut ciepła.

Arvén said...

Ja przepraszam ale mam obsesję talerzową. A ten jest PIĘKNY. Mogę wiedzieć skąd??
A że zupa fantastyczna nawet nie wspomnę - to jedna z nielicznych które zjadam ;-)

Mar said...

Kubełek Smakowy,
no mam taką nadzieję, myślę, że jakieś tam witaminki są:)

Anonimowy,
kminek nie mielony, siekany nożem:)

Asiejko i Arvenko:)
talerz, cóż, od Teściowej, po jej mamie

Wykrywacz smaku,
baardzo mi miło:)dziękuję

Amber,
dawała, chciałaś powiedzieć, teraz to już zima wraca:)))

Oliwko,
coś wspominałaś;) dzięki, bardzo mi miło

Dziękuję Wam za komentarze, pozdrawiam.
ps. U Was też dzisiaj pada?...

KUCHARNIA, Anna-Maria said...

Mar! Zupa wspaniała, ale ja zdjęciami się jeszcze bardziej zachwycam!
A wiosna tuż, tuż, choć u dziś zza strug deszczu jej jeszcze nie widać...

Zielenina said...

Hej hej, zobaczyłam Twoje zdjęcia na Wykrywaczu smaku i tak tu trafiłam :) Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy, świetny blog i rewelacyjne zdjęcia! Zaraz Cię wrzucam do ulubionych i będę regularnym gościem! A zupę wypróbuję, pogoda bardzo zupowa ;-)

muffinka said...

mniam, aż mi ślinka cienkie. Szkoda,że już nie zdąże zrobić tej pysznej zupy....

Ale biorę przepis

Pozdrawiam:)

Mar said...

Anno Mario,
jakby nie te strugi deszczu i inne "przeszkody" to by wiosna później mniej cieszyła:)

Zieleninko,
a ja już jakiś czas temu do Ciebie zaglądałam, ale Wykrywacz mi o Tobie przypomniał:)

Weroniko,
zrób koniecznie:) nawet naszej Lu smakowała, i to pierwsza zupa którą jadła samodzielnie:)

pozdrawiam Was!