05 October, 2010

turecki bazar

Jest na Piłsudskiego sklep o tejże nazwie. Szczerze mówiąc słabo zaopatrzony, ale sprzedawca, przystojny Turek, nadrabia uprzejmością (w dowód swych dobrych intencji podarował mi, najpewniej ze względu na małą białogłową siedzącą w wózku, oko proroka, zwane także Nazar Banjuk, popularny w Turcji amulet chroniący przed złym spojrzeniem). Wstępuję tam, by uzupełnić braki w przyprawach oraz zaopatrzyć się w tahinę. Nie odważyłam się do tej pory wykonać jej samodzielnie. Używa się jej m.in. do wszelakich past np. hummusu czy mutabbal, którym zajmiemy się dzisiaj. To pasta z pieczonego bakłażana. W zasadzie z opalanego nad otwartym ogniem, co wydobywa cudowny dymny aromat. Ja jednak, żeby nie utrudniać sobie życia, zrobiłam to w piekarniku. Pasta ta znana jest pod wieloma nazwami. Mówiąc wieloma mam na myśli ogrom nazw. W zasadzie co kraj to inna nazwa. Drugą równie popularną nazwą jest baba ghanoush. Pasty te mają oczywiście mniejsze i większe różnice w składzie, ale tu panuje kompletna dowolność. Ponieważ tahina, czyli pasta sezamowa, mimo fantastycznego posmaku chałwy, ma w tle sporo goryczy, można ją łamać na różne sposoby. I tak dodaje się do mutabbalu np. kmin, pietruszkę, jogurt, cebulę czy paprykę. Ja na egipską modłę wzbogacam go pestkami granatu.


Mutabbal - pasta z pieczonych bakłażanów
Składniki:
  • 1 duży bakłażan (lub dwa mniejsze - wagowo powinno wyjść ok 0,5 kg)
  • 2 duże łyżki tahiny
  • 2 ząbki czosnku (mniej, jeśli podajemy pastę z granatem)
  • sok z 1 cytryny
  • sól
  • oliwa
  • pestki z połowy owocu granatu (lub inny, dowolny dodatek)
Bakłażana kroimy wzdłuż na pół. Pieczemy w bardzo wysokiej temperaturze przez ok 20-30 minut, aż skórka i wierzchnia warstwa sczernieją. W tym czasie możemy wydobyć pestki z granatu (przekrojony  na pół lekko ugniatamy i opukujemy mocno łyżką, nasiona same wypadną). Z upieczonego bakłażana wydrążamy miąższ, pomijając przypaloną powłoczkę. Siekamy go lub rozgniatamy widelcem. Dodajemy tahinę, posiekany i rozgnieciony z solą czosnek, sok z cytryny oraz pestki granatu.. Mieszamy, skrapiamy oliwą i schładzamy w lodówce.




Pastę podaje się najczęściej z chlebkami pita. Ja przyniosłam z Tureckiego Bazaru chleb pide. Prosty i smaczny. Można zrobić go samodzielnie, ale dziś brakło mi czasu. Przepisem jednak się podzielę:

Pide - chleb turecki
Składniki:
  • 0,5 kg mąki pszennej
  • 7 g suszonych drożdży
  • łyżeczka cukru
  • łyżeczka soli
  • półtorej szklanki wody
  • 4 łyżki oliwy
  • sezam i czarnuszka do posypania
Pół szklanki wody wlewamy do miski, mieszamy z cukrem i drożdżami. Odstawiamy zaczyn na kilka - kilkanaście minut. Dodajemy olej, sól, mąkę i resztę wody (ale stopniowo) i wyrabiamy ręcznie ciasto kilka minut. Powinno być miękkie i lekko klejące. Odstawiamy pod przykryciem na ok. pół godziny (powinno podwoić swoją objętość, jeśli nie urośnie wydłużamy czas wyrastania). Po wyrośnięciu wyrabiamy jeszcze chwilę ciasto na stolnicy lekko podsypanej mąką i dzielimy na 2 lub 3 kule, z których formujemy okrągłe placki, przykrywamy i zostawiamy jeszcze na 15 - 20 minut. Podrośnięte placki spłaszczamy ręką i palcem lub trzonem drewnianej łyżki robimy wgłębienia na chlebkach. Posypujemy wierzch nasionkami czarnuszki i sezamu. Odstawiamy jeszcze na 10 - 15 minut. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni i pieczemy chlebki 10 - 15 minut na złoto.

No comments: