31 December, 2011

22 December, 2011

Serniczki, limonki i życzenia



Przepis na te cudowne serniczki znalazłam już dawno w książce, którą kupiłam w ciuchlandzie za 4 złote:) To mała, ale nie za chuda książeczka wydawnictwa Murdoch Books, pod tytułem Steam it. Jak wskazuje nazwa zawiera przepisy na wspaniałe dania (podzielone na przystawki, dania główne i niesamowite desery) przyrządzane na parze. Z tymi serniczkami czekałam do Świąt, bo za spód mają jakże świąteczne gingersnaps. Korzenny aromat ciastek doskonale współgra ze smakiem limonek, a całkiem spora ilość śmietanki sprawia, że serniczki są kremowe, puszyste (mimo tego, że opadają) i po prostu pyszne.



Serniczki limonkowe na gingersnaps
z książki Steam it, wyd. Murdoch Books 2006

6 gingersnaps (lub innych okrągłych korzennych ciastek)
300 ml śmietanki (30-36%)
250 g kremowego twarogu (użyłam President)
2 jajka
80 g drobnego cukru lub cukru pudru (użyłam drobnego trzcinowego)
skórka z 1 limonki
4 łyżki soku z limonki (z połowy)

Piekarnik rozgrzewamy do 170 st. C. (w przepisie jest 160, ale piekły się opornie więc zwiększyłam temperaturę). Na dno sześciu ramekinów kładziemy po ciastku, odstawiamy. W misce miksujemy ser z cukrem, skórką i sokiem z limonki, a następnie z pojedynczo wbijanymi jajkami. Śmietankę ubijamy i dodajemy do masy, miksujemy tylko chwilę, do połączenia składników. Masę rozlewamy równymi porcjami do ramekinów. Foremki umieszczamy w jednej większej (np w dużej wysokiej blasze), napełniamy wodą do 2/3 wysokości ramekinów i wstawiamy ostrożnie do piekarnika. Pieczemy przez 50-60 minut, lub do momentu, aż wierzch delikatnie będzie się rumienił. Wyciągamy foremki z wody i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.

Nie zaleca się schładzania serniczków w lodówce, gdyż wówczas ciasta na spodzie stracą zupełnie chrupkość, jeśli jednak nie chcemy ich serwować od razu, lecz kolejnego dnia, przykrywamy wierzch folią spożywczą, a przed podaniem wyciągamy z lodówki odpowiednio wcześniej by uzyskały temp. pokojową. Smacznego!



Kochani!
To już ostatni mój wpis przed Świętami, w Wigilię wyjeżdżamy do rodziców, więc w tym roku omijają mnie wielkie przygotowania, a moje zadania ograniczają się do wypieku piernikowych brownies i kilku chlebów. 

Chciałabym Wam z całego serca życzyć Świąt spokojnych, takich bez pompy, bez stresu i pośpiechu, za to z najbliższymi. Zatrzymajmy się na chwilę, nacieszmy rodziną, przyjaciółmi, poświęćmy im czas, którego tak często nam brakuje. Życzę też sobie i Wam więcej refleksji nad naszymi relacjami, może na świątecznej liście gości albo wśród noworocznych postanowień warto uwzględnić odwiedziny, które ciągle przekładamy, odwiedziny kogoś, kto być może cały czas czeka. 

No i oczywiście niech te Święta będą tak smaczne jak tylko mogą być;)

20 December, 2011

Korzenny krem herbatnikowy


Zaczęło się od przeglądania oferty pewnego sklepu internetowego. Gdy zobaczyłam słoiczek z opisem krem herbatnikowy z miejsca uwierzyłam, że to coś wyjątkowo smakowitego. Natychmiast zapragnęłam stworzyć coś takiego we własnej kuchni, a szukając przepisu (nie znalazłam go) natknęłam się na wpis u D. Lebovitza, który określał speculoos cream jako coś wyjątkowego, co smakuje niesamowicie zarówno na świeżej bagietce, jak i wyjadane łyżeczką prosto ze słoika. Speculoos to rodzaj korzennych, świątecznych ciastek, to dzięki nim krem ma bogaty aromat i ostro-słodki smak. Nic dziwnego, że miałam wielką ochotę na choćby namiastkę takiego kremu. Nie jestem jakoś specjalnie zasadnicza w kwestii zdrowego żywienia, ale było dla mnie naturalne, że domowy krem herbatnikowy, nawet jeśli smakiem odbiega od oryginału, jest lepszy niż ten z dodatkiem utwardzanych tłuszczów roślinnych i innych podejrzanych składników. Mój przepis jest prosty, ale odwdzięcza się superpysznym efektem. Polecam gorąco, do pieczywa, naleśników, ciast i deserów, i do czegokolwiek Wam się zamarzy.


Korzenny krem herbatnikowy

200 g korzennych herbatników (ja użyłam swoich gingersnaps)
60 g masła (bardzo miękkiego)
2 pełne łyżki miodu

Herbatniki kruszymy i miksujemy bardzo dokładnie z resztą składników, jeśli masa wydaje się zbyt sucha lub zbyt gęsta można dodać łyżkę stopionego masła lub neutralnego w smaku oleju. Przekładamy do słoiczka i przechowujemy w suchym i ciemnym miejscu do 3-4 dni. Jeśli chcemy przechować krem dłużej można schować go w lodówce, ale wówczas bardzo tężeje i przed użyciem należy go ogrzać. Smacznego!



A już niebawem, w ostatnim przed Świętami wpisie, dowiecie się do czego jeszcze można wykorzystać gingersnaps:)

19 December, 2011

Korzenne, ostre i chrupiące...


Już wiadomo, że Święta nie będą białe. Momentami mam wrażenie, że zima obraziła się na nas, gdy ochoczo wypędzaliśmy ją czekając na szybsze nadejście wiosny. Mam nadzieję, że jej przejdzie i chociaż troszkę pomaluje Wrocław na biało. Tymczasem mimo braku śniegu i mrozu, w mojej kuchni rozgrzewające zupy, imbir i korzenne aromaty. 

Gingersnaps są dla mnie wspaniałą alternatywą dla tradycyjnych świątecznych ciastek i pierniczków. Może nie mają fantazyjnych kształtów gwiazdek i choinek, ale pod innymi względami są idealne. Chrupiące, z cukrową popękaną skorupką (u mnie tylko cukrową;)). Ostre w smaku dzięki dodatku pieprzu i świeżego, tartego imbiru. Są idealną bazą do sernikowego spodu lub kremu speculoos (na ten temat więcej napiszę jutro;)) I w sam raz na Święta, bo można przygotować je odpowiednio wcześniej (zamknięte w szczelnym pojemniku można trzymać do 4 dni). A formowanie brązowych słodkich kulek i obtaczanie ich w skrzących drobinkach cukru naprawdę odpręża. Wspaniałe zajęcie dla całej rodziny.


Gingersnaps
Martha Stewart, Baking Handbook

2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki sody
3/4 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1/4 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
1/2 łyżeczki soli
180 g masła o temp. pokojowej
1 1/4 szklanki ciemnego cukru trzcinowego (użyłam dark muscovado, ilość zmniejszyłam do niepełnej szkl.)
1/4 szklanki melasy (u mnie czarna, trzcinowa)
1 1/2 łyżki drobno tartego świeżego imbiru
1 duże jajo
1/4 szklanki drobnego cukru (u mnie trzcinowy)

W misce mieszamy mąkę z sodą, solą, cynamonem, goździkami i pieprzem. Odkładamy. W osobnym wysokim naczyniu (lub misce miksera) ucieramy mikserem masło, ciemny cukier, melasę i imbir na średnich obrotach, aż uzyskamy jasną puszystą masę (ok 2-3 min.). Wbijamy jajko i ucieramy jeszcze minutę. Następnie zmniejszamy obroty do minimum, dodajemy suche składniki i miksujemy tylko do połączenia (ciasto może wydawać się zbyt rzadkie by z niego formować, ale spokojnie: po schłodzeniu stwardnieje, więc powstrzymajcie się przed dodawaniem więcej mąki). Zakrywamy naczynie folią i wstawiamy do lodówki na minimum godzinę (można na całą noc). 

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st.C. Dużą blachę wykładamy papierem (w przepisie są to dwie blachy, mi wyszły trzy). Schłodzone ciasto odrywamy po kawałku i formujemy niewielkie (2,5 cm) kulki, jednakowej wielkości. Każdą obtaczamy w drobnym cukrze i układamy na blasze, zachowując odstępy (ok 4-5 cm). Z podanych proporcji wychodzi ok 60 ciasteczek. Pieczemy ok 15 do 18 minut, ciastka przekładamy do wystygnięcia na kuchenną kratkę. Smacznego!




04 December, 2011

Mar jest zła, a ciasto jest dobre, nawet bardzo;)


We wczorajszym poście skłamałam, i to dwa razy! Po pierwsze ciasto, owszem, jest wieczorem, ale dzień później, za co Was najmocniej przepraszam, ale proza życia (oraz przeklęte światło, a raczej jego brak w wyniku pochmurnego nieba i uporczywego deszczu) pokrzyżowała mi plany. W tym miejscu pragnę Was także przeprosić za zdjęcia, robione w sztucznym świetle moim starym i nie za dobrym aparatem są niezbyt ładne, ale stwierdziłam, że lepsze takie niż żadne;) Po drugie, powiedziałam, że będzie piernik. Ale to nie jest piernik, użycie tej nazwy w tym wypadku to nadużycie, ponieważ sposób wykonania i skład tego wypieku odbiega dalece od oryginalnego piernika (mówię rzecz jasna o pierniku z nieprzyzwoitą ilością miodu, który mięknie z czasem i urzeka paletą korzennych aromatów). Mój "piernik" to tylko superszybkie ciasto o smaku piernika, ale ma swoje plusy. Przede wszystkim robi się je ekspresowo i poradzi z nim sobie każdy, nawet bez najmniejszego doświadczenia w pieczeniu. Zawsze wychodzi i jest bardzo miękkie i wilgotne (to wilgotność typowa dla ciast z dodatkiem np.dyni, cukinii czy bananów, w tym wypadku dodatkiem jest dżem lub powidła), więc można się nim cieszyć już od chwili gdy tylko wystygnie na tyle, by skusić się na kawałeczek. Moja Lu skusiła się bardzo szybko i gdy posmarowane polewą ciasto zostawiłam na chwilę samo w kuchni, po powrocie udekorowane było śladami małych paluszków;) Druga zaleta to smak, przypominający aromatycznego murzynka z piernikową nutą. Naprawdę polecam, zwłaszcza zabieganym;)


Ekspresowe ciasto piernikowe
z melasą i kakao

340 g mąki pszennej (można użyć razowej, ja użyłam zwykłej)
2 pełne łyżki przyprawy do piernika *
3 łyżki holenderskiego kakao
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli

250 ml mleka
1/2 szklanki oliwy
1/3 szklanki melasy **
2/3 szklanki cukru dark muscovado (nie ubitego)
2/3 szklanki ciemnego dżemu lub powideł (śliwkowe, porzeczkowe lub jagodowe)
2 duże jaja

polewa:

150 g białej czekolady
opcjonalnie: łyżka wody z kwiatów pomarańczy  (można także użyć soku pomarańczowego)
2 łyżki masła
2 łyżki mleka ***

oraz: łyżka jasnego cukru trzcinowego wymieszana z płaską łyżeczką cynamonu

Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C. Tortownicę smarujemy masłem i oprószamy mąką (najlepiej razową lub krupczatką). Suche składniki (6 pierwszych na liście) mieszamy w osobnym naczyniu i odkładamy. Mleko z cukrem, melasą, oliwą, dżemem oraz jajkami mieszamy za pomocą trzepaczki balonowej. Dodajemy suche składniki i dokładnie łączymy. Wylewamy ciasto do przygotowanej formy i pieczemy ok 50-60 minut (najlepiej wbić patyczek, jeśli po wyciągnięciu nie klei się, ciasto jest gotowe). Studzimy kilka minut w formie, następnie odpinamy tortownicę i studzimy całkowicie na kratce kuchennej. 

Przygotowujemy polewę: Wstawiamy na ogień garnek z wodą, a na nim umieszczamy miskę, tak by jej dno nie dotykało wody. Do miski wrzucamy połamaną czekoladę, masło, mleko oraz wodę pomarańczową i rozpuszczamy co jakiś czas mieszając. Gdy polewa jest gładka i błyszcząca wylewamy ją na ostudzone ciasto i szpachelką lub dużym nożem rozsmarowujemy na wierzchu. Posypujemy cynamonowym cukrem i zostawiamy na min. 15 minut. Smacznego!


* przyprawę do piernika można zrobić samemu mieszając: łyżkę cukru trzcinowego, 2 łyżki mielonego cynamonu, łyżkę mielonych goździków,  pół łyżki imbiru w proszku, po pół łyżeczki mielonego ziela ang. i pieprzu czarnego, po ćwierć łyżeczki mielonych kardamonu i gałki muszkatołowej - takiej przyprawy używam także do grzańca.

** melasę najlepiej odmierzać w szklance, w której wcześniej była oliwa, wtedy nie przyklei się do jej ścianek

*** jeśli zdarzy się, że polewa zbyt mocno zgęstnieje i pojawią się grudki, dodaj jeszcze trochę mleka i masła i energicznie wymieszaj trzepaczką.



03 December, 2011

Niebawem (i przeprosiny)


Musicie wybaczyć mi to, że znów zaniedbuję bloga przed Świętami. I to niestety nie z powodów świątecznych, nad czym ubolewam. Mam jednak ogromną nadzieję, że zdążę opublikować wszystkie przepisy jakie zaplanowałam na grudzień. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, będzie pysznie i interesująco. Tymczasem zachęcam Was do zaglądania tu dziś wieczorem, zamierzam podzielić się z Wami przepisem na superekspresowy piernik dla zabieganych:) Pozdrawiam Was ciepło!