Już niedługo podzielę się z Wami moimi przygodami z zakwasem i pieczeniem chlebków, zaczęłam jakiś czas temu, ale wciąż brak mi czasu by to opisać i przedstawić Wam efekty wypieków. Ale mam dla Was pastę, która powstała przypadkowo, z tego co miałam w lodówce w nadmiarze. Pasta oliwkowo-serowa. Nie jest to może urodziwa pasta, z pewnością o wiele brzydsza od choćby zwykłego hummusu. Ale naprawdę była pyszna. Jak każda pasta, jest prosta i nie wymaga wiele pracy, a jej efektem można się cieszyć nawet na zwykłej grzance i smakuje wspaniale. Przynajmniej mi, ale myślę, że wielbiciele oliwek podzielą mój entuzjazm. Spróbujcie!
Pasta z oliwek i sera
300 g czarnych oliwek z zalewy, bez pestek
200 g sera solankowego, np fety (ale można zastąpić zwykłym twarogiem i porządnie dosolić)
2 niewielkie ząbki czosnku
mały pęczek szczypiorku
pieprz
łyżeczka lub dwie oliwy
opcjonalnie: garść posiekanej mięty
Oliwki dobrze odsączamy i mielimy razem z serem w maszynce, lub miksujemy. Dodajemy posiekany szczypiorek i czosnek starty na drobnej tarce lub drobniutko posiekany. Doprawiamy pieprzem (i solą morską jeśli używamy zwykłego białego sera) i dodajemy oliwę. Można dodać mięty, jeśli ją lubicie. Dokładnie wymieszać i schłodzić w lodówce. Smacznego:)