25 October, 2012

DAWNO NIE PIEKŁAM MUFFINEK...


 Ciemne i mgliste poranki. Jedziemy na grzyby. Zaciągam czapkę na uszy bo w lesie chłodno i jakoś tak ponuro. Z nostalgią przyglądam się żukom i pająkom. Myślę, coraz częściej, o zimie. Niby jeszcze daleko ale czuć ją. Wiatr ma jej zapach. Dni są ciemne i wilgotne. A jesień w tym roku wydaje się być jedynie pomostem, od lata do zimy. Niezauważonym. Podobno na dniach ma spaść śnieg. Trudno mi się z tym pogodzić, bo wciąż chciałabym zakładać tylko baleriny i chustę i po prostu wyjść z domu. Wygrzewać się w słońcu. Ale słońca we Wrocławiu ostatnio jak na lekarstwo. Może przez to mam szare myśli, jakąś niepewność w sobie. Wszystko tak szybko się zmienia. Drzewa w pośpiechu rozbierają się z liści, nim wrócę do domu robi się ciemno. Przypominam sobie jak smakuje herbata. I podczas gdy J. czyści grzyby i nawleka je na nici, ja i Lu pieczemy coś słodkiego...


Muffinki są dość wilgotne i zwarte, raczej dla miłośników cięższego ciasta niż jasnych, lekkich babeczek. Nam smakują na śniadanie, z dżemem truskawkowym. Zachowują świeżość przez kilka dni, zamknięte w szczelnym pojemniku lub zawinięte w folię. Doskonale odchodzą od papilotek :)

Śmietankowe muffiny bananowo-migdałowe 
(na ok 15 - 16 sztuk)

1 1/2 filiżanki* mąki (owsianej, pszennej lub orkiszowej)
2/3 filiżanki mielonych migdałów
1/2 filiżanki otrąb owsianych + do posypania
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
2/3 filiżanki cukru trzcinowego, jasnego
1/2 filiżanki oliwy
150 g (3/4 opakowania) śmietany 36%
2 jaja
2 dojrzałe banany, obrane i rozgniecione ze szczyptą soli na masę

*w tym przepisie używam filiżanki o poj.200 ml

Piekarnik rozgrzewamy do temp. 190 st. C.
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, migdałami i otrębami. W osobnym naczyniu mieszamy oliwę, cukier i jaja. Dodajemy do suchych składników, razem ze śmietaną i bananami i mieszamy chwilkę, tylko do połączenia składników.

Formę na muffiny wykładamy papilotkami i do każdej łyżką nakładamy ciasto, na ok 2/3 wysokości. Wierzch posypujemy odrobiną otrąb. Pieczemy przez ok 25 minut (po tym czasie patyczek wbijamy do jednej z babeczek i sprawdzamy czy się nie klei, jeśli ciasto zostaje na patyczku dopiekamy jeszcze przez kilka minut). Wyciągamy formę i odstawiamy na 5 minut, po czym wyciągamy z niej muffiny i studzimy je na kuchennej kratce. Smacznego!



7 comments:

Droczilka said...

Muffinkowe pyszności. Mniam!

M. said...

Dziękuję za przepis - chętnie go wykorzystam, bo moje muffinki zwykle mają problem by odejść od papilotek:)W Poznaniu pogoda podobna do wrocławskiej - przygnębiająca szarość... Śniegiem tylko nas straszą:) Jeszcze musimy mieć złotą jesień!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia:)

Anonymous said...

koniecznie musze wyprobowac...wygladaja bardzo pysznie:)

Jagoda said...

o kurcze! Wyglądają super! :)

Ania said...

zabieram jedną muffinkę, niech przegoni tą jesienną niepweność w nas.
ściskam!

Jagoda said...

Im 'cięższe' ciasto, tym smaczniejsze. Chyba mogłabym się żywić zakalcami.
Porywam jedną i już mnie nie ma!

Mar said...

Jagoda,
o zakalcu nie ma mowy;) Ale to prawda, ja też lubię cięższe, treściwe ciasta, mokre babki, miękkie ale gliniaste brownies...ech, rozmarzyłam się:)