byliśmy: my – ci sami
zmieniały się tylko miasta, rzeki, wilgoć
świat stał się nagle chybotliwym pomostem
grzmot gdy podrywał mewy – białe plamki
na burzowym niebie czas nieruchomiał siny,
wstrzymywał nam oddech, można było
wypalać przestrzeń między wierszami
dziś deszcz rządzi wierszem, tym miejscem
posłuchaj: zgoda osiada we mnie jak kurz
na fotografiach te same twarze nowe przeznaczenia
to było wtedy gdy znalazłam swoje: stać
niepewnie, czekać aż trzcina pozacina chmury;
zamknąć cię w słowach – perkozach,
w przedwieczornym wietrze co niepokoi wody.
Zastanawiacie się pewnie co mnie tak dzisiaj na poezję wzięło? Chyba przez tę pogodę. Za oknem deszcz, ciemno i ponuro. W takie dni mam ochotę pisać, chociaż od dawna brakuje mi czasu na poezję. Ten powyżej to stary wiersz, gdy go czytam to tęsknię. Za formowaniem myśli w smętne frazy:) Ale mam za to czas, by szukać poezji w codzienności. Powtarzać kilka razy słowa, które mi się podobają najbardziej. Ot, taka cukinia, na przykład. Bardzo ładne słowo, prawda?;)
Dzisiejsze placuszki to alternatywa dla słodkich pancakes. Z cukinią i natką. Najlepsze w nich jest to, że nadają się i na śniadanie i na podwieczorek. Albo lekki obiad. No i są idealne na piknik. Jak tylko pogoda się poprawi...
Placuszki z cukinią i kremowym sosem czosnkowym
Placuszki:
150 ml mleka
100 ml maślanki (albo jogurtu lub kefiru, można też zrobić z samego mleka - 250 ml)
250 g mąki pszennej
2 jajka
płaska łyżeczka soli
1 cukinia
pęczek natki pietruszki
pieprz
Sos:
200 ml śmietanki kremowej
szczypta kurkumy
2 duże ząbki czosnku
łyżeczka suszonych ziół (użyłam szczypiorku)
sól do smaku
Mleko i maślankę roztrzepujemy z żółtkami (białka możemy na chwilę odłożyć do lodówki). Dodajemy przesianą mąkę i sól. Dokładnie mieszamy. Cukinię dokładnie myjemy, ścieramy na tarce o dużych oczkach. Natkę siekamy (część można zostawić do posypania gotowych placków). Dodajemy cukinię i natkę do ciasta. Mieszamy i odkładamy na chwilę. Przygotowujemy sos: Śmietankę lekko ubijamy, by nie była tak rzadka, ale nie za bardzo. Dodajemy resztę składników i czosnek starty drobniutko. Mieszamy i schładzamy w lodówce.
Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość oleju. Schłodzone białka ubijamy ze szczypta soli i dodajemy do ciasta, delikatnie mieszając całość. Na rozgrzaną patelnię wlewamy porcjami ciasto i smażymy placuszki z obu stron, do zrumienienia. Odsączamy na papierze. Podajemy z sosem. Placuszki można jeść też na zimno, jako przekąskę na pikniku, ale najbardziej smakują ciepłe. Smacznego!
14 comments:
mniami...ale pysznosci:)
poezja smaku:)
Uwielbiam te placki ;)
U mnie cukinia występuje ostatnio w wersji zafarszowanej :)) Mięsem i pomidorami. W placuszkach też ją lubimy, ale dawno nie robiłam. Sos czosnkowy pasuje świetnie! :-) Uściski!
Ile w plackach to nie mam pojęcia. Ale...;) jest taka piosenka Jonasza Kofty "Song o ciszy" a tam jest fragment : "a gdy się milczy milczy milczy to apetyt rośnie wilczy na poezję, co być może drzemie w nas...".
ot, takie skojarzenie.
Pozdrawiam
Ania
Jestem wielbicielką takich placków! A sos dopełnia całość - dając rewelacyjny efekt :)
Zadziwiające ile piękna można dostrzec w placuszkach z cukinii:)
uwielbiam cukiniowe placuszki i rozne juz goscily na moim stole,takich nie znam,bardzo mi sie podobaja :)
Piekne fotki :)
Pozdrawiam :)
Podobają mi się bardzo Twoje myśli zapisane...
A placki mają wiele z poezją wspólnego.Można podczas ich smażenia ją tworzyć, recytować,słuchać,nucić...
Poza tym są poetycko wspaniałe!
Robiłam kiedyś placki z cukinii, ale nie wyglądały tak fotogenicznie. Spróbuję twojego przepisu, bo kusi :D
och jakie śliczności... pyszne muszą być! :)
Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu :)
Sliczne placuszki, usmiecham sie do nich ;))
cudowne sa te placuszki i juz zapisalam przepis, bo mam na nie smaka:)
Nie pytaj ile jest poezji, bo to sama poezja, od początku do końca!
Wspaniałe, wszystko!
placuszki z cukinii są świetne, bardzo delikatne w smaku - dla mnie to taka lżejsza wersja placków ziemniaczanych.
pozdrawiam :)
Post a Comment