Podobno to ostatnie maliny. Tak przynajmniej twierdzi pani w moim warzywniaku. Szkoda. To jedne z moich ulubionych owoców lata, ale rzadko robię z nich coś konkretnego. Wolę jeść je świeże, prosto z koszyka, a jeszcze lepiej - prosto z krzaczka. Jednak te ostatnie dodałam do ciasta. Miałam ochotę na jedno z moich ukochanych połączeń: maliny z czekoladą. Czekoladowe brownies z malinami podbiło serca wszystkich, którzy próbowali. Przepis od Marthy Stewart, lekko zmieniony. I pyszne ciasto na pożegnanie malin.
Brownies z malinami
(na podstawie przepisu M.Stewart)
200 g masła + odrobina do wysmarowania formy
225 g gorzkiej czekolady (użyłam 200 g, pół na pół z mleczną)
1,5 szklanki cukru (zmniejszyłam tę ilość do niepełnej szklanki)
4 duże jajka
łyżeczka ekstraktu z wanilii
3/4 szklanki mąki pszennej
1/2 łyżeczki soli
ok 150-200 g malin (warto zostawić część do przybrania)
Piekarnik rozgrzewamy do 180 st. C.
Czekoladę łamiemy na kawałeczki i razem z masłem roztapiamy w dużej misce nad garnkiem z gotującą się wodą, co chwilkę mieszając. Gdy całkowicie się rozpuści zostawiamy do ostygnięcia. Dodajemy cukier, następnie po jednym jajku, każde dokładnie łączymy z masą (robiłam do trzepaczką balonową, ale można mikserem). Na koniec dodajemy wanilię i mąkę z solą, delikatnie, ale dokładnie łącząc w gładką masę, Mieszamy ją ostrożnie z malinami (by pozostały w całości) i przelewamy masę do formy wysmarowanej masłem (najlepiej do niedużej prostokątnej, ja takiej nie mam, więc użyłam tortownicy). Pieczemy 45 minut. Wystudzone ciasto kroimy w kwadraciki (ja z racji formy, w trójkąty;)). Smacznego!
Chciałabym jeszcze podziękować Pannie L., Sue, Strawberries&Cream, Asix oraz CookingJ za wyróżnienie i przeprosić, że nie nominuję kolejnych blogów. Wiem, że są osoby uczulone na wszelkie wyróżnienia i łańcuszki, nie zamierzam im podpadać;) Z przyjemnością jednak podzielę się siedmioma faktami na mój temat:)
1. Jestem plastykiem, ale niestety nie pracuję w zawodzie. Może w przyszłości się to zmieni:) Póki co maluję i tworzę hobbystycznie
2. Od lat piszę poezję(klik), chociaż odkąd na świecie jest moja Lu, mam na to niewiele czasu
3. Mój mąż również pisze poezję, dzięki temu się poznaliśmy:)
4. Nigdy nie miałam ręki do ciast, zawsze wychodziły mi okropne zakalce. Pewnego dnia coś lub ktoś mnie odczarował i teraz mogłabym piec na okrągło
5. Jestem chaotyczną bałaganiarą, w mojej kuchni panuje wieczny nieład, w którym tylko ja potrafię się odnaleźć;)
6. Nie mam ręki do roślin, dlatego niewiele ich w moim domu, wydaje się, że jestem skazana na hodowlę kaktusów, bo wszystko inne usycha zapomniane:)
7. Jestem zodiakalnym lwem, podobnie jak mój mąż, córka, ojciec, teść, teściowa (nawet z tego samego dnia co ja) oraz siostra męża, jesteśmy lwią rodziną po prostu;)
23 comments:
mniam,pysznie...
fajnie poczytac o Tobie :) usmialam sie w sumie z tej lwiej rodzinki :)ale tak pozytywnie :) brownie z malinami bardzo lubie,choc wole jednak z wisniami chyba :)
Sliczne foteczki :)
Pozdrawiam :)
Nie trzeba mnie przekonywac-zdjecia mowia same za siebie! Cos czuje ze stanie sie to jedno z moich ulubionych ciast :) Pozdrawiam!
Mar, to ciasto jest zjawiskowe! Cudo, cudo!
Mar ,cudowne ciasto!
Wyobrażam sobie jego smak...
A maliny jeszcze są i będą,bo późne odmiany na szczęście wyhodowano.
Miłego dnia!
wygląda pysznie! tak się zastanawiam czy można zrobić z olejem zamiast masła?
pozdrawiam! :)
Mar! Ciasto pyszne! Ale zdjęcia... Chyba nie widziałam piękniejszych! Są absolutnie piękne! Będę je długo podziwiać!
Uściski Lwico;)
Ciasto wygląda niesamowicie, mam nadzieję, że znajdę jeszcze jakieś maliny i uda mi się je zrobić bo narobiłaś mi apetytu :-)
Ciasto wygląda ślicznie! =] jak tylko uzbieram maliny z ogródka (mam własne - całe szczęście) to na pewno upiekę to brownies!
Pozdrawiam
Sliczne ciasto, a ze maliny sie juz koncza, to prawda ;((
Pyszne musi być to ciacho!
takie zdjecia i nic więcej mi nie trzeba , chyba ,ze ten trójkącik boskiego ciasta
pozdrawiam
Margot z Kuchni Alicji
Ja też malinowe love wykazuję. A taka brownies to marzenie.
POzdrawiam
Ania
Cudnie wygląda :) Aż chce się sięgnąć po kawałek :)
Ciasto- po prostu rewelka!
Ja mam na razie lenia kuchennego i też by się przydało, żeby ktoś mnie odczarował.
No i mamy wśród blogowiczów plastyka! Super! I do tego poezja! <3
Przy tylu zainteresowaniach muszę powiedzieć, że na pewno jesteś walecznym lwem! :)
wielka szkoda, że kończy się już sezon malinowy :( mało jest owoców tak mocno kojarzących się z wakacjami..
Twoje ciasto wygląda pysznie, przepis zapisany do spróbowania ;)
pozdrawiamy!
Proszę tak nie pisać, że to ostatnie maliny! A brownies z malinami to wspaniała kompozycja smaków :)
ale zdjęcia.
ale ciasto!
ale jestem zachwycona! coś idealnie dla mnie ;]
Jak to: ostatnie? No JAK TO?! Przecież ja ledwo co pierwszych spróbowałam... Nie może tak być!...
A ciasto cudownie smakowite. Czekoladowe. Piękne.
Pozdrawiam! ;)
PS Rozbawiłaś mnie tą "lwią rodziną"! U nas z kolei panuje absolutna różnorodność pod względem znaków...
ciasta czekoladowe z owocami wyglądają zawsze dla mnie wyjątkowo apetycznie! Maliny też kocham, jeszcze je widziałam tu i tam, ale będą pewnie coraz droższe. No nic, sezonowość też jest fajna - można czekać na jakiś smak, potem na inny. a potem wspominać jedząc przetwory :)
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
brownie jak zaczarowane :) co do braku ręki do ciast w przeszłości - u mnie było podobnie, aż nagle zdjęto ze mnie urok ;) pozdrawiam!
Zrobiłam, także zapraszam do obejrzenia efektów ;)
http://mojeptysiemalinowe.blogspot.com/2011/09/brownie-z-malinami.html
Zrobiłam! PRZEPYSZNE, ale niesamowicie mi upadło :( Po upieczeniu potrzymałam w wyłączonym piekarniku bez otwierania chwilę, potem w lekko otwartym. Co robię źle?
Post a Comment