konkurs ZAKOCHANY WROCŁAW
Konkurs adresowany jest do WSZYSTKICH miłośników Wrocławia (niezależnie od tego czy mieszkają we Wrocławiu, tylko go odwiedzają, czy też nigdy w nim nie byli). Nagrodą w konkursie jest zaproszenie do Bernarda dla dwóch osób [np. na romantyczną kolację - biorąc pod uwagę nadciągające Walentynki;)].
Jedynymi warunkami wzięcia udziału w konkursie są:
- polubienie strony Bernarda na Facebooku (klik)
- polubienie strony bloga Pickles! na Facebooku (klik)
- napisanie kilku słów (w dowolnej formie literackiej;)) o tym, co Waszym zdaniem najbardziej urzeka we Wrocławiu, co sprawia, że tak łatwo się w nim zakochać:)
Wypowiedzi ocenię osobiście i wybiorę tę jedną najciekawszą, a jej autor otrzyma zaproszenie lub hasło upoważniające do skorzystania z menu restauracji Bernard w dowolnie wybranym przez siebie dniu, do końca marca b.r..
Wypowiedzi należy zostawić w komentarzu pod TYM POSTEM lub wysłać na adres pikleandbinokle@o2.pl do dnia 14 lutego b.r. Wynik konkursu zostanie podany 20 lutego na blogu. Dodatkowo zwycięzcę powiadomię drogą elektroniczną (dlatego osoby zostawiające komentarze proszę o podawanie maila).
ZAPRASZAM SERDECZNIE I ŻYCZĘ MIŁEJ ZABAWY!:)
Mar
Łączna wartość zaproszenia wynosi 200 zł.
Zdjęcia i ilustracje wykorzystane w poście pochodzą ze strony http://www.bernard.wroclaw.pl/
5 comments:
szkoda,ze ja mieszkam tak daleko od Wroclawia :(
Mialam okazje pare razy goscic w Twoim miescie i Rynek zrobil na mnie ogromne wrazenie-szczegolnie CHOCOFFEE gdzie bylam na kawusi:)
Wrocław kocham za atmosferę .... za ciepło bijące od ludzi ...za romantyczne spacery Ostrowem Tumskim i za cudowny Rynek ... za feerię barw na Placu Solnym i wspaniałych mimów ...zresztą Wrocławia nie da się nie kochać:) ...to kilka lat mojego życia:)
jolantamarel@wp.pl
Mieszkałam przez chwilę we Wrocławiu i powiem szczerze, zakochana jestem do dziś mimo, że przyszło mi żyć gdzie indziej, ale tam napawałam się tym klimatem festiwali, teatrów, a kocham go za tę niezliczoną ilość mostów. I jest we Wrocławiu taka kamienica z zamkniętym podwórkiem (coś na styl hiszpański) piękna posadzka szachownica i balkony ukwiecone, wystarczy się przemknąć i popatrzeć w wieczorne niebo cudowne, jak z książki.
Pozdrawiam
Inka
Moje pierwsze spotkanie z Wrocławiem nastąpiło w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, na krótko po powodzi, która mimo spustoszenia nie odebrała mu jego uroku. Pamiętam jak spacerowałem uliczkami, kreśląc kręgi wokół Rynku, otaczały mnie fotografie ‘walczącego miasta’. Wtedy Wrocław jawił mi się silnym i potężnym, niesłychanie pięknym, ale twardym jak skała. Wróciłem po przeszło pięciu latach by zasiąść na małej karuzeli gdzieś na jednym z dziedzińców między kamienicami w pobliżu dworca – byłem tam dosłownie przez kilkanaście minut (pomiędzy pociągami). Wróciłem dwa dni później by wysłużonym holenderskim rowerem zwiedzać wieczorne, urokliwe miasto. Jego Rynek, kręte uliczki, niezliczone mosty i… ranek na balkonie kamieniczki, hałas budzącego się miasta, trzepot skrzydeł ptaków. Kawałek Wrocławia został gdzieś we mnie, śpi i czeka na kolejne odwiedziny. Za co więc kocham Wrocław? Za to, że w nim nie mieszkam, że nie mam go na co dzień, lecz tylko od święta. Jak kutia w wigilię Bożego Narodzenia, jak kruche faworki w tłusty czwartek… Jak Wrocław co kilka lat.
mój mail: lcgrzes@gmail.com
z kamieniczek patrzyć i szukać
okiennicami pradawnymi
w romantycznych murach Ostrowia
tumsko rozwija się uczucie
z mostu do mostu nad wodą
płynie żar i magia
kostką brukowane
uwiecznione gubienie obcasów
co znaleźć może je książe
z krainy krasnoludków
na każdej ławce w parku
miliony małych i wielkich miłości
wrocławskich.
Dorota (dodo87@op.pl)
Post a Comment