08 March, 2011

nagroda za cierpliwość


Miło dostać fenkuł w małym osiedlowym warzywniaku. Czaruje mnie jego anyżowy aromat. Lubię warzywa, które nie wymagają szczególnego doprawiania, bo same w sobie są dość szczególne. Fenkuł jest jednym z nich. Nie żebym jakoś specjalnie podkreślała Dzień Kobiet, ale fenkułowi zdecydowanie przypisuję kobiecą naturę. Łączy w sobie subtelność z czymś zdecydowanym. Starannie dobiera sobie towarzystwo. Lubi grać pierwsze skrzypce. Wodzi za nos (i na pokuszenie ;)). Wymaga dopieszczenia i cierpliwości. Ale odwdzięcza się niesamowitym ciepłem smaku. Lubię to ciepło. Lubię, gdy dom pachnie anyżkiem gdy karmelizuję fenkuły. Do makaronu. Spróbujcie sami.

Makaron z karmelizowanym fenkułem
Składniki:
  • dorodny fenkuł
  • ostra papryczka (świeża lub suszona)
  • ząbek czosnku
  • kilka suszonych pomidorów
  • feta lub inny słony ser
  • łyżka masła
  • 2 łyżki oliwy
  • makaron papardelle
Fenkuł myjemy, odcinamy nać (odkładamy ją do posypania). Kroimy w cienkie paski (podobnie jak cebulę, w piórka). Na dużej patelni rozgrzewamy masło z oliwą, wsypujemy fenkuł i na małym ogniu dusimy dość długo, co jakiś czas mieszając, aż stanie się miękki i złoty (ok 40 min.) Można pod koniec dodać płaską łyżeczkę cukru, ale nie jest to konieczne, długie smażenie wydobędzie z warzywa naturalną słodycz. W tym czasie obieramy czosnek, z papryczki usuwamy pestki i drobno siekamy. Pomidory zalewamy wrzątkiem lub gotujemy chwilkę (jeśli są z oliwy oczywiście tego nie robimy :)). Kroimy w mniejsze kawałki. Makaron gotujemy al dente wg przepisu na opakowaniu. Do skarmelizowanego fenkułu dodajemy czosnek, papryczkę i pomidory. Podsmażamy jeszcze chwilę. Dodajemy odcedzony makaron i dokładnie mieszamy z warzywami. Podajemy posypane pokruszoną fetą i posiekaną nacią fenkułu. Smacznego:)



13 comments:

Arvén said...

Z fenkuła to najlepiej znam ten pióropusz, to co siedzi pod ziemią jest mi na razie obce :P
Ale ten karmelizowany wygląda tak apetycznie...muszę kiedyś spróbować.

Kasia said...

lubię zapach fenkuła... ma w sobie to "coś" :)

Anonymous said...

Ależ ładnie porównałaś fenkuł z kobietą... I w ogóle - całe danie wygląda taak smakowicie!

Zielenina said...

fajne! :)

ewe.kott said...

o tak, aromat fenkuła jest obłędny! też go bardzo lubię, choć ostatnio zaniedbuję mocno! dziękuję za przypomnienie :)
pozdrawiam ciepło!

Amber said...

Pięknie napisałaś o fenkule.Moja sympatia do tej bulwy jest absolutna.
I masz rację - fenkuł jest kobietą!
Zawsze chce grać pierwsze skrzypce.

mopswkuchni said...

Smak fenkuła pozostaje mi jeszcze nieznany, ale po Twoim poście jestem coraz bliżej spróbowania tego tajemniczego warzywa :)
http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/

Martyna said...

Nigdy nie jadłam fenkuła, co za wstyd! A przepis aż się prosi o wypróbowanie:)

Marta said...

Odczarowujemy fenkuła, super! :)

majka said...

No to teraz musze przekonac sie do fenkula :) Niestety ja nie przepadam za anyzem ale moze takie danie to jest wlasnie to, co sprawi, ze sie do niego przekonam? :)

Pozdrawiam.

wykrywacz smaku said...

to my teraz cierpliwie (ale bez przesady ;-) czekamy na dodanie zdjęcia u nas! :D

dorota20w said...

uwielbiam fenkuł

burczymiwbrzuchu said...

Nigdy nie karmelizowałam fenkułu, ale wkrótce spróbuję!
Śliwka