07 October, 2010

Niech będzie, że oszczędnie

Sama nie wiem co się stało, że zrobiłam coś o francuskiej nazwie. Przeważnie na myśl o kuchni francuskiej dostaję gęsiej skórki, a w mojej głowie pojawia się jedno słowo świecące jak neon: MASŁO. Ale w ostatnim numerze "Kuchni" Jamie Oliver przekonał mnie do parfait. Nie, nie do słodkiego mrożonego kremu. Do parfait z kurzych wątróbek. Parfait oznacza dokładnie "doskonały". I tu się zgodzę. Ten wątróbkowy zdecydowanie zagości u mnie na dłużej. Chociaż nie obeszło się oczywiście bez kilku zmian. Przede wszystkim w oryginale pojawia się brandy. Parfait jednak wg Olivera ma być oszczędne. A kupowanie butelki dobrej brandy dla wykorzystania zaledwie kieliszka? Gdyby w moim domu byli jeszcze miłośnicy wypalanki to czemu nie...Jednak tu znalazłoby się co najwyżej piwo lub czerwone wino. W ostateczności całkowicie zrezygnowałam z alkoholu w tym przepisie. Ponad to świeżą szałwię zamieniłam na zieloną pietruszkę, choć z pewnością z szałwią smakuje wyśmienicie. Niestety, nie mam jej w domowym ogródku (a powinnam!) i nie znalazłam w okolicznych sklepach. Nic to jednak, bo parfait mimo to wyszło po prostu...parfait!


Składniki:
  • 300 g miękkiego masła
  • oliwa
  • 2 szalotki
  • 2 ząbki czosnku
  • 400 g wątróbek z kury
  • listki oberwane z kilku gałązek świeżej szałwii
  • 50 ml brandy (nie użyłam)
  • sól morska
  • świeżo mielony pieprz
  • szczypta gałki muszkatołowej 
Jamie zaleca klarowanie masła w piekarniku, ja jednak proponuję szybszy sposób. Połowę masła podgrzewamy w rondelku na małym ogniu, aż się rozpuści, nie mieszamy. Piankę, która powstała na wierzchu ostrożnie zbieramy wypukłą stroną łyżki. Pozostałe żółte masło pozostawiamy do wystygnięcia. Cebule i czosnek obieramy i drobno siekamy. Następnie dusimy na oliwie, uważając by ich nie przypalić. Gdy zmiękną przekładamy do naczynia. Patelnie Jamie proponuje wyczyścić papierowym ręcznikiem do czysta. Hmm..ja wyczyściłam ją tak jak Francuzi czyszczą talerze przed kolejnym daniem - bagietką! ;)
Wątróbki oczyszczamy z żyłek i błonek. Wrzucamy je na mocno rozgrzaną patelnię i na dużym ogniu smażymy po 2-3 minuty z każdej strony. Powinna w środku być różowawa, Oliver przestrzega, że jeśli będzie smażona zbyt długo, parfait nie będzie gładkie, a suche. Jeśli używacie brandy należy ją wlać do wątróbek i podsmażać chwilę. Następnie wątróbki wrzucamy do cebuli z czosnkiem, doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową, i blenderem miksujemy na gładką masę dodając w trakcie pozostałe miękkie masło. Parfait przekładamy do miseczek lub foremek, ja użyłam małych szklanek, z tej ilości składników wyszły mi trzy. Na wierzchu układamy listki szałwii (lub natki pietruszki, jak uczyniłam ja) i zalewamy wystudzonym klarowanym masłem. Schładzamy w lodówce przez ok godzinę. Podajemy z grzankami z bagietki (oraz jak poleca Jamie, z rzeżuchą). Uwaga: znika z lodówki w tempie ekspresowym ;)

No comments: