No i mamy Walentynki. Dzień św. Walentego. Uznano go za patrona zakochanych, choć ja słyszałam, że w rzeczywistości figuruje jako patron chorych umysłowo...szaleńców. Czy to aby przypadkiem na jedno nie wychodzi?;)
Nie wzrusza mnie ten dzień. Ale też nie jestem całkiem anty, chociaż naprawdę denerwuje mnie ta kiczowata otoczka. Owszem, jeden taki dzień w roku to nic takiego, mamy Dzień Matki, kobiet, dziecka, dlaczego nie miałoby być dnia zakochanych? Chociaż ja tego dnia nie kocham męża bardziej niż zwykle. Każdego dnia okazujemy sobie miłość. A jeśli akurat mamy kryzys, to nie zapomnimy o nim tak po prostu, bo są Walentynki. Powiem tak: nie przeszkadza mi ten dzień. Nie kupujemy sobie z mężem kwiatów, misiów z serduszkami z napisem "I love you", bielizny i czekoladek. Robimy zupę. Zdrową, pyszną i przy okazji...różową:)
Krem z czerwonej kapusty i buraków
Składniki:
- pół małej czerwonej kapusty
- 2 czerwone cebule (niewielkie)
- 2 średniej wielkości buraki
- 2 małe ziemniaki
- 2 ząbki czosnku
- niewielkie słodkie jabłko
- 2-3 łyżki oliwy
- sok z połowy cytryny
- łyżeczka nasion kuminu, utłuczonych w moździerzu lub posiekanych dużym nożem
- ok 250 ml bulionu warzywnego
- pół szklanki mleka
- sól i pieprz
- do podania: śmietana i drobno poszatkowana kapusta
14 comments:
Mar, po prostu piękna zupa!
Zdjęcia takie pyszne,że chce mi się już biec do kuchni i gotować.Ups,ale nie mam czerwonej kapusty ani buraków...Chyba zrobię ją następnym razem.
Też nie przepadam za tym świętem, bo jest zbyt komercyjne. Ale zupa świetna:)
ślicznie się prezentuje
tak prawdziwie to napisałaś..
podoba mi się taka pyszna zupa.
Zupa bardzo ciekawa a zdjęcie buraka ehhh marzy mi się kiedyś robić takie zdjęcia. Co do walentynek to dobrze słyszałaś Św. Walenty jest opiekunem umysłowo chorych i chorych na padaczkę. Dzisiaj jest światowy dzień chorych na padaczkę pozdrawiam. Odrobinę o tym u siebie napisałam. Pozdrawiam :-)
Mar! Jak dobrze czytać twoje słowa, bo mam wrażenie, że czytam własne myśli:)
Zupa wspaniała, ale to u Ciebie już standard:)
Pozdrawiam!
No, ciekawie, ciekawie:) Nie dość, ze składniki takie różnorodne to jeszcze ten kolorek! Może nie mój ulubiony, ale interesujący :D
Niespotykana. To znaczy... Ja nigdy się z taką zupą nie spotkałam. Ale przyznać muszę, że jest kusząco różowa.
Pozdrawiam!
Sliczne kolory i gra serwetki i obrusu - b. przemyślane!
Mar to musi być jakiś znak, bo mi pół akurat kapusty czerwonej zostało a buraków mam pod dostatkiem! A tak już rozpaczałam co z tą kapustą począć :)
Martusiu,
widzisz, trzeba takim znakom ufać:)
Aniu,
takie słowa z Twoich ust to pełna motywacja!
Oliwko,
może i nie spotykana, ale smakuje świetnie, buraki i jabłko nadają jej słodkawy ton, mi taka kombinacja baardzo pasuje:)
Mollisia,
no ja nie szaleje z miłości do różu, ale taka zupa wygląda trochę funky;)
Anno-Mario,
myślę, że wiele osób podziela nasze zdanie w tej kwestii, co do zup, u mnie zawsze będą, nie wyobrażam sobie bez nich życia:)
Mihrunnisa,
byłam u Ciebie, super post.
Asiejko,
chciałam napisać więcej, ale to i tak trąci banałem, może właśnie dlatego jest prawdziwe;)
Kasandro i Wiosenko,
dziękuję, naprawdę polecam tę zupę, ale trzeba ją miksować, w wersji niemiksowanej wygląda tragicznie:)))
Amber,
no ja się szykuję na batatową:) dam znać jak wyszła gdy tylko ją zrobię, liczę na to samo;))
dziękuję Wam wszystkim i bardzo ciepło pozdrawiam!
Takie buraczkowe szaleństwo to musi być pyszota. Zazdroszczę, ja wczoraj lasagne ciupałam. Ale wieczór był mało walentynkowy, bo przed gotowaniem naużerałam się w sklepie i na poczcie tak, że cały nastrój prysł.
Aga,
lasagne nie jest zła:)mam nadzieję, że dzisiaj humorek lepszy, co tam Walentynki, można je świętować codziennie:) pozdrawiam!
Mar, taką zupę to ja bym też... Bardzo bym:)Bo buraczkowe wszelkiej maści uwielbiam:)
Pozdrawiam ciepło i biegnę w dół zobaczyć co Ty tu masz u siebie:)
Post a Comment