Są tacy. Nie rozumiem ich. Ale staram się zrozumieć. Dla mnie jednak ryba jest cudownym darem natury. Lubię je w każdej postaci. Pieczone, smażone, gotowane na parze. Uwielbiam śledzie, rybę po grecku i smażone ogony karpia. Ubóstwiam ponad wszystko morskie ryby. Ale mam wrażenie, że nie wszystkie są doceniane. Dzisiaj chyba niewiele osób ceni starą dobrą makrelę. Mało wykwintna? Być może, ale dla mnie to plus. Bo nic prostszego rozgnieść wędzoną rybkę z dodatkami i posmarować nią chleb. Świeży chleb. Pastę z makreli robię na kilka sposobów. Ten dzisiaj to sposób "maminy". Czyli kolejny smak z dzieciństwa.
Pasta z wędzonej makreli:
Składniki:
- 1 nieduża makrela (ok 300-400g)
- 1 kremowy serek topiony
- mała cebula
- kilka płatów pomidora z oliwy
- szczypta słodkiej papryki
- sól morska (niekoniecznie)
- pieprz
- natka pietruszki (może być suszona)
Mięso makreli oddzielamy od skóry i kręgosłupa. Rozdrabniamy w miseczce widelcem z topionym serkiem. Cebulę obieramy i kroimy drobniutko, pomidory również kroimy. Dodajemy do pasty, doprawiamy papryką, pieprzem i mieszamy dokładnie z posiekaną natką. Jeśli pasta jest mało słona dosalamy. Wstawiamy na kilkanaście minut do lodówki, by smaki się przygryzły. Gotowe:)
5 comments:
Pasta pyszna, ja to wiem bo robię podobne.
Martynka pasta pycha wyszła:) nawet Misio się zajadał:)
Cos ostatnio mnie ta makrela przesladuje - to chyba jakis znak, ze pora przyrzadzic wlasna makrelowa paste :)
mój Luby za rybą nie przepada. choć przymusiłam go i dziś na obiad rybka. za to moja Mama jest miłośniczką makreli;)
taka pasta to smak z dawnych lat, pyszna
i cudne Twoje zdjęcia
Post a Comment