Długo zbierałam się do tego pasztetu. Głównie z powodu moczenia soi przez noc (zwyczajnie zapominałam). Udało się w końcu namoczyć soję, pozostał wybór dodatków. Oczywistą oczywistością ;) był dodatek warzyw. Postawiłam na pieczone. Mąż kupił pomidorki, które nadawały się jedynie do tego, a i to nie do końca, bo aromatu nie miały za grosz. Łudziliśmy się, że te małe, gałązkowe, będą miały smak (zimą tak brakuje świeżych pomidorów!). No ale do pasztetu się przydały:) Podobnie jak kilka innych warzyw. Co z tego wyszło? Niezły pasztet ;)
Sojowy pasztet z pieczonymi warzywami
Składniki:
- 250 g soi, namoczonej w dużej ilości wody przez 10-12 godzin
- 1 czerwona papryka
- 2 niewielkie marchewki
- cebula
- główka czosnku
- kilka pomidorów (zimą to tylko opcja, latem konieczność;) - można zastąpić suszonymi)
- 3-4 łyżki oliwy
- 1-2 jajka (w zależności od wilgotności masy)
- mieszanka ulubionych ziół (bardzo pasują prowansalskie)
- sól i pieprz
- masło do formy
- siemię lniane do formy (opcjonalnie, można wysypać tylko bułką tartą, lub nie wysypywać wcale)
- ewentualnie otręby (lub tarta bułka) do zagęszczenia masy
Mieszamy soję z warzywami, dodajemy oliwę, sól, pieprz i zioła (masa powinna być bardzo dobrze doprawiona, po dodaniu jajek i upieczeniu złagodnieje). Dodajemy jaja, mieszamy. Masa powinna być dość rzadka (dzięki temu pasztet będzie wilgotny, a nie suchy), ale jeśli uznamy, że jest zbyt rzadka można zagęścić ją otrębami pszennymi (lub bułką). Następnie delikatnie wmieszamy w masę wyciśnięte ze skórek upieczone ząbki czosnku.
Keksówkę smarujemy masłem i wysypujemy siemieniem. Wykładamy do niej masę (wierzch także posypałam garstką siemienia). Pieczemy ok 40 - 50 minut w 180 st. Pasztet wyciągamy z formy i kroimy dopiero gdy całkiem wystygnie, można go dodatkowo schłodzić. Jeśli taka ilość okaże się zbyt duża, można pasztet pokroić w mniejsze porcje i zamrozić. Na kanapkach smakuje świetnie z chrzanem lub czosnkowym sosem. Smacznego:)
13 comments:
Muszę przyznać Ci plusa za kreatywność... !!! Mam ochotę na taki pasztet i na pewno to wypróbuję! A mąż pewnie jest zadowolony:)
Przepiękne, zdjęcia jak zwykle.
Pozdrawiam Mar!
te zdjęcia nas wykończą, odwiedź nas, ładnie prosimy! ;-)
Jestem zakochana w Twoich zdjęciach.Przyznaję...
Pasztet pyszny.Tylko muszę Ci podrzucić własny chleb.
Serdecznie...
A chlebek tam jak pysznie wygląda.
Piekłam pasztet. Z soczewicy. Ale taki, sojowy, zapowiada się równie pysznie, jeśli nie lepiej! Mniam. Narobiłaś mi smaka. A na noc niezdrowo jeść! ;)
moja pierwsza próba upieczenia pasztetu wegetariańskiego skończyła się zupełnym niepowodzeniem, ale ja się łatwo nie poddaję i już zapisuję Twój przepis do wypróbowania :)
Wygląda świetnie. Muszę zrobić taki pasztet.
zdjecia sa tak apetyczne, ze chetnie bym zjadla taka kanapeczke z pasztetem:)
Niezly pasztet :) Musi byc pyszny. Chetnie wyprobuje przepis :)
pasztet bez mięsa.. cudownie! taki musiał byc pysznie aromatyczny.
patrzę i napatrzeć sie nie mogę!
cudowny, aromatyczny i... bez mięsa?
intrygujący!
wygląda pysznie, z chęcią wypróbuję :)
dziękuję kochani za motywujące komentarze, pasztet zniknął bardzo szybko, spieszę rozmrozić następny kawałek:)
pozdrawiam ciepło!
Post a Comment