Ta sałatka jest równie pyszna co kaloryczna. Przez to mam troszkę wyrzuty sumienia, że ją rozpowszechniam, ale w ostatecznym rozrachunku wygrywa smak. Trudno określić mi źródło przepisu, bo to typowa sałatka, którąś "ktoś gdzieś kiedyś na imprezie". Seler, goryczka sera w idealnej harmonii ze słodyczą ananasa. W oryginale są jeszcze rodzynki, ale jak dla mnie zbyt wiele dobra na raz;) A to wszystko przełamane ostrym orzechowym smaczkiem. Uwaga! Uzależnia...
Składniki (proporcje na imprezową ilość sałatki;)):
- 2 słoiki ciętego selera
- świeży ananas lub 1 puszka
- ok 200 g żółtego sera w kostce
- garść łuskanych orzechów włoskich
- kilka łyżek majonezu (aby połączyć składniki)
Seler wykładamy na sitko i dokładnie odsączamy, podobnie postępujemy z ananasem z puszki. Jeśli używamy świeżego odcinamy koronę, starannie obieramy owoc i wykrawamy twardy trzon. Miąższ kroimy w kostkę. Wrzucamy do miski, dodajemy seler i ser pokrojony w kostkę (nie powinna być zbyt duża, mniej więcej 1 cm). Orzechy siekamy dużym nożem i dorzucamy do sałatki. Mieszamy wszystko razem z kilkoma łyżkami dobrej jakości majonezu. Sałatka najlepsza jest po kilku godzinach, gdy się "przegryzie"...ale u nas jakoś znika zanim się doczeka;)
No comments:
Post a Comment